Kolejna seria spotkań za nami! Jak zwykle nie zabrakło emocji, a nasi redaktorzy postanowili wyróżnić tych, którzy na to w ich opinii zasłużyli. Po zaciętym głosowaniu, tak przedstawia się jedenastka najlepszych zawodników minionej kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

DEAN HENDERSON (2)

Panie i Panowie, oto pierwszy w tym sezonie zawodnik, który utrzymuje miejsce w najlepszej jedenastce kolejki! Ależ muszą pluć sobie w brodę działacze Manchesteru United. Podczas gdy David de Gea zalicza kolejne słabe występy, wychowanek klubu z Old Trafford wyróżnia się na tle najlepszych bramkarzy w lidze.

W meczu z Evertonem 25-latek obronił aż 7 strzałów, dzięki czemu niemal przez cały mecz utrzymywał swoją drużynę przy życiu. Zwłaszcza w drugiej połowie, gdy Anglik interweniował aż 4 razy. Swoją drogą w całym sezonie ma na koncie już 18 udanych obron, co jest najlepszym wynikiem w Premier League. Bramkarz Nottingham uległ dopiero w samej końcówce, kiedy przegrał pojedynek sam na sam z Demaraiem Grayem.

Mimo tego, Anglik już trzeci raz w tym sezonie został wybrany zawodnikiem meczu w swojej drużynie. Zanosi się na to, że Pickford będzie miał poważnego konkurenta w walce o miejsce w bramce reprezentacji Synów Albionu.

OBROŃCY

WILLIAM SALIBA (2)

Kolejny mecz, kolejne trzy punkty. Trzeba przyznać, że Arsenal zalicza imponujący początek sezonu. Przy sobotnim zwycięstwie niemały udział miał właśnie William Saliba. Nie dość, że Francuz udało się zachować czyste konto, to zostawił też po sobie nie byle jaki ślad w ofensywie. Obrońca Kanonierów zdobył bramkę, ustanawiając wynik spotkania na 3-0. Ale cóż to był za gol! Po dobrze rozegranym rzucie wolnym Saliba otrzymał płaskie podanie w okolicach linii pola karnego i z pierwszej piłki huknął nie do obrony w samo okienko bramki Traversa.

Jakby tego było mało, strzał oddał swoją słabszą, lewą nogą. W dodatku na przestrzeni całego spotkania Brazylijczyk utrzymał celność podań na poziomie 100%, a warto zauważyć, że więcej podań w tej rywalizacji wykonał jedynie Magalhães.

ARMEL BELLA-KOTCHAP (1)

Młody Niemiec przychodził do Premier League jako niewiadoma. Już w drugim występie zrobił sobie jednak świetną reklamę. W starciu z Leicester nie Southampton nie zdołało zachować czystego konta, lecz Lisy trafiły do siatki nie z gry, a z rzutu wolnego. W dużej mierze to właśnie dzięki dobrej grze stopera udało się zniwelować zagrożenie z ich strony. Bella-Kotchap zaliczył najwięcej wybić ze wszystkich piłkarzy występujących w meczu (7), nikt nie był też od niego lepszy pod względem liczby wygranych pojedynków główkowych (5). Dodatkowo zaliczył sprytną asystę przy pierwszym trafieniu Che Adamsa, zgrywając przytomnie po dalekim wrzucie z autu.

LISANDRO MARTINEZ (1)

Może i środkowy obrońca Manchesteru United nie grzeszy wzrostem, ale przeciwko Liverpoolowi pokazał niesamowitą waleczność. Wszędzie było go pełno, kilka razy ratował skórę zespołowi. Zaliczył aż 7 wybić – w tym jedno kluczowe, zapobiegając samobójowi Bruno Fernandesa pod koniec pierwszej połowy spotkania. Wielokrotnie uprzedzał rywali w polu karnym lub blokował ich uderzenia w ostatniej chwili. To był świetny występ, nawet jeśli nie na zero z tyłu.

POMOCNICY

JACK HARRISON (1)

Nikt nie spodziewał się takiego startu sezonu w wykonaniu Leeds, mało kto liczył też na tak dobrą formę Harrisona. Anglik w trzech pierwszych meczach wykreował kolegom aż 11 okazji, co w całej lidze w tej klasyfikacji plasuje go na 3. miejscu, tuż za De Bruyne i Salahem. W meczu z Chelsea dołożył tylko jedno kluczowe podanie, ale było to perfekcyjne dogranie z rzutu wolnego, które na gola zamienił Rodrigo. Później Harrison sam trafił do siatki, pieczętując zwycięstwo z The Blues. Zasłużył na wyróżnienie.

ANDREAS PEREIRA (1)

Kolejny gracz, który dobrze wprowadził się w ten sezon, choć nie każdy się tego spodziewał. Pozycja ofensywnego pomocnika, tuż za Aleksandarem Mitroviciem jednak ewidentnie mu służy. Duet ten pasuje do siebie idealnie, bowiem pierwszy świetnie wrzuca, drugi strzela głową. Liczby świadczą o tym, że nie kłamiemy. Andreas w tym sezonie zaliczył już 8 celnych dośrodkowań i więcej od niego ma tylko Alexander-Arnold, który jednak operuje na celności 33%, podczas gdy pomocnik Fulham może się pochwalić trafnością wrzutek na poziomie 47%. W meczu z Brentford aż 4 na 7 prób było celnych, a jedna z nich zakończyła się asystą na głowę Palinhi. Brazylijczyk ma fach w nodze.

MARTIN ØDEGAARD (1)

Przyszło nam chwilę poczekać na to, aż Martin Ødegaard zacznie dostarczać liczby satysfakcjonujące fanów Arsenalu. Przełamanie nadeszło w sobotę. Dzięki fenomenalnej dyspozycji Norwega już po 11 minutach gry, drużyna Mikela Artety mogła ze sporą dozą optymizmu spoglądać na kolejne fragmenty meczu. W sobotnie popołudnie 23-latek zawsze znajdował się w odpowiednim miejscu i o odpowiednim czasie.

Pierwsza bramka Norwega padła po dobitce. Mark Travers zdołał obronić strzał Martinellego, jednak piłka odbiła się wprost pod nogi Ødegaarda, który nie pozostawił szans bramkarzowi Wisienek. Również drugi gol padł dość sytuacyjnie. Gabriel Jesus usiłował przejąć piłkę i oddać strzał, jednak ta odskoczyła mu na tyle, że po raz kolejny wylądowała wprost pod nogami kapitana Kanonierów, który mocnym strzałem umieścił futbolówkę w bramce.

Mówiąc krótko, był to fenomenalny występ Martina Ødegaarda na każdej płaszczyźnie. Norweg został wybrany zawodnikiem meczu.

BRENDEN AARONSON (1)

Zawodnik ofensywny Leeds w naszej jedenastce kolejki? To chyba już jakaś tradycja. Tym razem jest ich dwóch – Harrison i właśnie Aaronson. Amerykanin wykorzystał wielbłąd Mendy’ego, który postanowił zabawić się we własnym polu karnym, tracąc przy okazji piłkę, z którą zbytnio nie miał już co zrobić Aaronson. Została mu jedna ścieżka – trafić do siatki. Ale skoro miał tak łatwo, to chociaż zrobił to z małą dozą nonszalancji.

Poza tym, zapisał na swoim koncie jeszcze jedno celne uderzenie, a dodatkowo wykreował kolegom dwie okazje strzeleckie. Wygrał 4 na 10 pojedynków i przede wszystkim – pokazał swoje umiejętności szerszej publiczności, wyrabiając sobie powoli dobrą opinię na Wyspach.

NAPASTNICY

WILFRIED ZAHA (1)

Iworyjczyk z meczu na mecz wchodzi na coraz wyższe obroty. Kolejkę temu gol z Liverpoolem, a tym razem dublet. Co prawda druga bramka strzelona przez 29-latka nie była niczym spektakularnym, bowiem dobił on karnego, którego wcześniej sam zmarnował. Jednak pierwszy gol to już popis umiejętności napastnika Orłów. Zaha holował piłkę niemal od połowy boiska, pewnie rozprawił się z atakującymi go rywalami, po czym strzałem ze skraju pola karnego umieścił futbolówkę w prawym dolnym rogu bramki.

Reprezentant WKS-u miał również udział przy trzeciej bramce strzelonej przez zespół Patricka Vieiry. Jego szybkie i dopieszczone podanie uruchomiło Tyricka Mitchella, który znalazł się w dogodnej sytuacji do wrzutki. Centrę Anglika wykorzystał Mateta, a Crystal Palace przypieczętowało wynik rywalizacji na 3-1.

ALLAN SAINT-MAXIMIN (1)

Konfrontacja Newcastle United z Manchesterem City była zdecydowanie najlepszym spotkaniem trzeciej kolejki. A podczas niego najjaśniej błyszczał właśnie skrzydłowy Srok. Saint-Maximin szalał, stwarzając gigantyczne problemy defensorom Obywateli. Najbardziej napsuł krwi Kyle’owi Walkerowi. Właściwie każda akcja zaczepna zespołu Eddiego Howe’a miała na sobie stempel Francuza. Potwierdza to również fakt, że maczał palce w każdym z trzech jej trafień: zaliczył dwie asysty, a do tego wywalczył rzut wolny, który na bramkę zamienił Kieran Trippier.

CHE ADAMS (1)

Obecność tego zawodnika w najlepszej jedenastce kolejki może być zadziwiająca z kilku powodów. Po pierwsze Che Adams nie przyzwyczaił nas do wysokiej dyspozycji na poziomie Premier League, a po drugie, co nawet ważniejsze, w sobotnim spotkaniu Szkot rozegrał zaledwie 38 minut. Tak krótki czas spędzony na boisku nie przeszkodził mu jednak w zdobyciu dwóch goli, a w dodatku zgarnięcia tytułu ‘Man of the Match’.

Napastnik Southampton całkowicie odmienił oblicze drużyny i dzięki jego bramkom Święci najpierw wyrównali stan gry, a później objęli prowadzenie. Pierwszą bramkę Szkot ustrzelił już 9 minut po wejściu na murawę i o ile nad nią nie musimy się zatrzymywać na dłużej, to chwilę uwagi należy poświęcić drugiej zdobyczy Adamsa. Napastnik So’ton genialnie złożył się do wysokiego podania od Jamesa Warda-Prowse’a i przepięknymi nożycami umieścił piłkę w siatce.

Naprawdę niewiele brakowało, aby zawodnik Southampton zakończył ten mecz z hat-trickiem na koncie. Ostatecznie piłka po jego strzale w 95. minucie uderzyła tylko w słupek.