Dokładnie osiem lat temu, 26 sierpnia 2014 roku, cały piłkarski świat zamarł z zaskoczenia. Manchester United, prowadzony przez nowego menedżera, Louisa van Gaala, skompromitował się, przegrywając 0:4 z trzecioligowym Milton Keynes Dons. Katastrofalna porażka w Pucharze Ligi była jednym z największych upokorzeń w całej historii klubu. Jedenastka z tamtego meczu wyglądała eksperymentalnie, ale rezultat… trudno wytłumaczyć.

Louis van Gaal przybył na Old Trafford po mundialu w Brazylii, latem 2014 roku. Prowadzony przez niego zespół zaliczył słaby start sezonu, w pierwszych dwóch kolejkach Premier League zdobywając zaledwie jeden punkt. Starcie z występującym w League One Milton Keynes Dons miało sprawić, że Manchester United wreszcie doczeka pierwszej wygranej pod wodzą Holendra. Skończyło się jednak kompromitacją rezerwowego składu 20-krotnych mistrzów Anglii. Wynik poszedł w świat…

Źle zorganizowani, popełniający dziecinne błędy zawodnicy Czerwonych Diabłów dali się łatwo pokonać przeciwnikom z niższej ligi na ich terenie. Właściwie wszystkie trafienia gospodarzy miały w sobie coś kuriozalnego. Od katastrofalnych pomyłek, po gola Willa Grigga klatką piersiową… Ten mecz z pewnością jeszcze czasami śni się fanom United po nocach.




Warto również zwrócić uwagę na to, że w składzie kopciuszka mogliśmy oglądać młodziutkiego Dele Alliego.

BRAMKARZ

DAVID DE GEA

Z obecnej kadry tylko on miał okazję pojawić się na murawie, gdy Manchester United kompromitował się z Milton Keynes Dons. Hiszpan puścił aż cztery gole z trzecioligowcem, ale to nie on zawiódł. Pretensje można było (i należało) mieć do zawodników z pola. Golkiper po prostu nie zdołał uratować drużyny w sytuacjach prokurowanych przez partnerów.

Sytuacja de Gei nie uległa zmianie od tego feralnego wieczora. Wciąż jest numerem jeden w bramce Czerwonych Diabłów, choć obecnie wylewa się na niego sporo krytyki związanej z brakiem dostosowania do wymagań nowoczesnego futbolu. Wychowanek Atletico Madryt gra na Old Trafford od 11 lat. W tym czasie wspiął się na 11. miejsce w klubowej tabeli zawodników z największą liczbą występów w historii (489) oraz na podium w klasyfikacji czystych kont (175).

OBROŃCY

SAIDY JANKO

18-letni młodzieżowy reprezentant Szwajcarii to pierwszy z zawodników rezerw, którzy dostali szansę od Van Gaala. Starcie z niżej notowanymi rywalami było jego debiutem i zarazem ostatnim występem w dorosłej drużynie United. Zanim odszedł po sezonie, zaliczył jeszcze wypożyczenie do rywalizującego w Championship Boltonu. Potem zaczął podróż po piłkarskiej Europie.

Janko próbował sił w szkockim Celtiku, francuskim Saint-Étienne, portugalskim FC Porto (gdzie nawet nie zagrał), szwajcarskich Young Boys i hiszpańskim Realu Valladolid. W międzyczasie dwukrotnie wracał do Anglii na wypożyczenia – do Nottingham Forest i Barnsley. Tego lata na podobnej zasadzie dołączył do występującego w Bundeslidze VfL Bochum. W zeszłym roku postanowił też przyjąć powołanie do reprezentacji Gambii. Po prawym obrońcy w Manchesterze raczej nie płaczą. Choć w CV ma m.in. dwa mistrzostwa zdobyte w Glasgow, nie zaliczył przy nich kluczowego udziału. Troszkę bardziej pomógł w sięgnięciu po dwa trofea ekipie z Berna.

MARNICK VERMIJL

Dwa lata wcześniej zagrał jeden mecz u Sir Alexa Fergusona, później zaliczył wypożyczenie w NEC Nijmegen. Po powrocie dostał okazję w starciu z MK Dons i… już nigdy nie założył koszulki 20-krotnych mistrzów Anglii. Niektórzy z was mogli trochę kojarzyć Janko, ale Vermijl to już pewnie totalny anonim. Zupełnie bowiem przepadł.

Spędził dwa i pół sezonu w Championship, występując w Sheffield Wednesday i Preston North End. Później pograł jeszcze bez większych sukcesów w trzecioligowym Scunthorpe United, a następnie wrócił do Beneluksu. Najpierw reprezentował barwy grającego na zapleczu Eredivisie MVV Maastricht, od ponad dwóch lat można oglądać go na murawach trzeciej ligi beligjskiej. 30-letni defensor reprezentuje bowiem barwy ekipy Thes Sport.

JONNY EVANS

Nowy menedżer okazał Irlandczykowi z północy zaufanie. To on wyprowadził Manchester United w roli kapitana na fatalny mecz z Milton Keynes Dons. Niestety, totalnie zawiódł. Evans zawalił dwa gole, otarł się też o sprokurowanie karnego. Zamiast liderować linii defensywy, zaliczył katastrofalny występ. Pomimo tego do końca sezonu występował regularnie, oczywiście o ile był dostępny.

Niemniej, w drugim letnim okienku pod wodzą Van Gaala, został sprzedany za niewielkie pieniądze do West Bromu. Stanowił ważne ogniwo linii defensywnej aż do spadku The Baggies. Po relegacji przeprowadził się na King Power Stadium. W Leicester również odnalazł się dosyć szybko. 34-letni weteran pełni obecnie funkcję kapitana drużyny, z którą w 2021 roku zdobył Puchar Anglii.

MICHAEL KEANE

To on najlepiej odnalazł się w świecie angielskiego futbolu z całej młodzieży desygnowanej do gry tego feralnego wtorkowego wieczoru. Zaledwie kilka dni później odszedł na wypożyczenie do Burnley, gdzie od razu wskoczył do podstawowego składu. The Clarets zimą wykupili 22-letniego wówczas stopera, lecz nie pomógł on w wywalczeniu utrzymania w Premier League.

Już w kolejnych rozgrywkach wraz z ekipą Dyche’a zapracował jednak na powrót do elity, a na najwyższym szczeblu rozgrywkowym zbierał tak wysokie noty, że Everton w 2017 roku wyłożył na niego aż 25 milionów funtów. Okres występów na Goodison Park można określić jako nierówny. Od jakiegoś czasu Keane kojarzy się głównie z błędami. Niemniej, ma łatkę przyzwoitego ekstraklasowego obrońcy. No i zapracował sobie na 12 meczów w reprezentacji Anglii.

REECE JAMES

Uspokajamy – zbieżność nazwisk jest w tutaj przypadkowa. To nie świetnie nam znany obrońca Chelsea, a zdecydowanie mniej „popularny” wychowanek Czerwonych Diabłów. Zresztą zagrał dla nich jeden, jedyny raz. 28-letni dziś boczny obrońca nie zawojował świata futbolu. Jeszcze w trakcie sezonu 2014/15 odszedł na wypożyczenie do Roterham, tym samym zaczynając podróż po niższych ligach.

Potem grał jeszcze dla Huddersfield Town, Wigan Athletic, Sunderlandu, Doncaster Rovers, Blackpool, a aktualnie reprezentuje barwy Sheffield Wednesday. Uzbierał 30 meczów w Championship i prawie 150 na poziomie League One. Gdy James w 2018 roku opuszczał ekipę The Latics, doszło do ciekawej sytuacji. W jego miejsce trzecioligowiec wypożyczył bowiem… Reece’a Jamesa. I tym razem mowa o TYM wychowanku The Blues. Jego kariera potoczyła się jednak zdecydowanie lepiej.

POMOCNICY

SHINJI KAGAWA

Trudno oprzeć się wrażeniu, że Japończyk gdzieś… przepadł. Gracz, którego grę oglądało się z niemałą przyjemnością, już od kilku lat nie występuje bowiem w najmocniejszych ligach. Z Anglią pożegnał się właśnie tym występem. Po nim Louis van Gaal postanowił mu podziękować. Po zaledwie dwóch latach spędzonych na Old Trafford ofensywny pomocnik powrócił do Borussii Dortmund za połowę sumy zapłaconej wcześniej przez United.

Na Signal Iduna Park Kagawa okresami nawiązywał do najlepszej formy jeszcze z pierwszego pobytu w Niemczech, lecz stopniowo coraz bardziej przygasał. Potem przyplątały się jeszcze problemy zdrowotne i w 2019 roku rozgrywający rozpoczął tułaczkę po Europie. Zaczęło się od wypożyczenia do Beşiktaşu. Potem ściągnął go drugoligowy hiszpański Real Zaragoza. Później zaliczył kilka miesięcy na bezrobociu, rok w PAOK-u Saloniki, a od stycznia występuje w Belgii. Tam przywdziewa trykot ekstraklasowego Sint-Truiden. Obecny sezon 33-latek rozpoczął jako podstawowy zawodnik.

ANDERSON

Zdobywca nagrody Golden Boy z 2008 roku miał być wielki, ale nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Kompromitacja z Milton Keynes Dons okazała się jednym z ostatnich akordów rozdziału jego kariery pt. „Manchester United”. Zaledwie kilka dni później wszedł jeszcze na końcówkę zremisowanego ligowego spotkania z Burnley, a potem, zimą wrócił za darmo do ojczyzny. Ściągnął go Internacional Porto Alegre.

Po powrocie do ojczyzny nie zachwycał. Zaliczył niezbyt udane wypożyczenie do Kurytyby, aż pozwolono mu odejść na zasadzie wolnego transferu. Kolejnego klubu szukał pół roku, znalazł go w Turcji. Anderson związał się z drugoligowym Adana Demirsporem, lecz nie grał tam regularnie. Jesienią 2019 roku nagle zakończył karierę. Jak wyjawił jego ówczesny klubowy kolega, Jakub Kosecki, miał podjąć taką decyzję po… dorobieniu się fortuny na… sprzedaży Bitcoina. Żeby nie było tak kolorowo, w zeszłym roku pojawiły się informacje, że oskarżono go o udział w zorganizowanej grupie kryptowalutowych oszustów.

NICK POWELL

W 2012 roku Sir Alex Ferguson ściągał 18-latka z Crewe Alexandra z łatką dużego talentu. Ofensywny pomocnik przychodził jako inwestycja długoterminowa. Kariera Powella nie potoczyła się zgodnie z oczekiwaniami. U Van Gaala zagrał tylko trzy razy – poza meczem w Pucharze Ligi, dwukrotnie łatał dziury przy pladze kontuzji w kolejnym sezonie. Jeszcze przed tym, zaledwie kilka dni po kompromitacji z trzecioligowcem, zdążył jednak powędrować na wypożyczenie do beniaminka Premier League, Leicester City.

W barwach Lisów Powell prezentował taki brak zaangażowania na treningach, że zakończono je przedwcześnie. Potem niezbyt udanie próbował jeszcze sił przez kilka miesięcy na jej zapleczu w Hull City, po czym Czerwone Diabły nie przedłużyły z nim umowy. Zakontraktowało go potem Wigan Athletic i tam wreszcie złapał stabilizację na poziomie niższych lig angielskich. Choć wraz z The Latics spadł do trzeciej ligi, szybko pomógł im w powrotnym awansie, występując regularnie. Dobrą postawą przekonał do siebie Stoke City. Reprezentuje barwy The Potters już od trzech lat. Na poziomie Championship uzbierał już ponad 170 występów, strzelając 44 gole.

NAPASTNICY

DANNY WELBECK

Kolejny gracz, który zmienił barwy niedługo po kompromitacji na Stadium MK. Podobnie do Andersona wszedł jeszcze z ławki w spotkaniu z Burnley. Potem został sprzedany do Arsenalu. Pobyt na Emirates mocno poszatkowały mu poważne kontuzje. Gdy jednak był zdrowy, występował regularnie. Problemy zdrowotne sprawiły, że po pięciu latach pozwolono mu odejść za darmo. Welbeck w 2019 roku opuścił ekipę Kanonierów jako dwukrotny zwycięzca FA Cup.

Potem związał się z Watfordem i spadł z nim z Premier League. Szybko znalazł nowy dom – Brighton. Choć 31-latek nie błyszczy skutecznością w barwach Mew, cieszy się zaufaniem Grahama Pottera. Ostatnio, przy okazji powrotu na Old Trafford z obecną drużyną, zaliczył nawet asystę przy trafieniu Pascala Grossa. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, popularny Welbz jeszcze w tym sezonie dobije do 300 występów w angielskiej ekstraklasie.

JAVIER HERNANDEZ

No i jeszcze jeden zawodnik, który opuścił Manchester United krótko po katastrofie przeciwko Milton Keynes Dons. W przypadku Meksykanina padło na wypożyczenie do Realu Madryt. W barwach Los Blancos nie grał pierwszych skrzypiec, lecz zdołał strzelić m.in. gola na wagę awansu do półfinału Ligi Mistrzów. Niemniej, Królewscy nie aktywowali opcji wykupu zawartej w umowie. Tym samym wrócił do Anglii, lecz po kilku występach i zmarnowanym karnym w starciu z Club Brugge w eliminacjach Champions League, usłyszał od Van Gaala, że może szukać nowego klubu.

Wylądował w niemieckim Bayerze Leverkusen. W obu sezonach spędzonych na BayArena był najlepszym snajperem zespołu. W 2017 roku powrócił do Premier League, wiążąc się z West Hamem. Nie zdołał jednak ponownie zaprezentować strzeleckiego nosa z czasu pierwszego pobytu na Wyspach. Po dwóch latach przeniósł się do Sevilli, lecz spędził tam zaledwie sześć miesięcy i trafił do siatki tylko trzy razy. Obecnie 34-latek gra pierwsze skrzypce w MLS, gdzie błyszczy w barwach LA Galaxy. W 60 meczach strzelił aż 31 bramek.

ZMIANY

ADNAN JANUZAJ (20’, za Kagawę)

Belg wszedł z ławki za Kagawę, który doznał wstrząśnienia mózgu. Jego współpraca z Van Gaalem nie układała się najlepiej. Januzaj utrzymywał, że trener traktował go niesprawiedliwie, lecz późniejsze sezony pokazały, że piłkarz nie dawał z siebie wszystkiego. Wypożyczenie do Borussii Dortmund zweryfikowało uznawanego za duży talent zawodnika. Potem nie zachwycił w Sunderlandzie, aż wreszcie odszedł do Realu Sociedad. Występował tam pięć lat z lepszymi i gorszymi okresami. Od niespełna dwóch miesięcy 27-latek jest bez klubu.

ANDREAS PEREIRA (46’, za Janko)

Wielu z was może szokować, że Pereira debiutował w barwach Manchesteru United już w 2014 roku. Jego premierowy występ przypadł właśnie przeciwko MK Dons, gdy miał 18 lat. Brazylijczyk uważany był w ostatnim czasie za uosobienie przeciętności Czerwonych Diabłów. Uzbierał w ich barwach 75 występów, zaliczył łącznie cztery niezachwycające wypożyczenia: do Granady, Valencii, Lazio i Flamengo. Tego lata kupił go beniaminek Premier League, Fulham. Początek w zespole The Cottagers ma niezły.

JAMES WILSON (57’, za Powella)

Kolejna wielka nadzieja Czerwonych Diabłów. Louis van Gaal do pewnego czasu dawał młodemu Anglikowi szanse występów. Zbyt duża konkurencja w ataku sprawiła jednak, że z czasem spadł daleko w hierarchii. Po serii niezbyt udanych wypożyczeń i kilku kontuzjach przykotwiczył w szkockim Aberdeen. Mówił, że stracił radość z futbolu z powodu presji i wielkich oczekiwań. Później wylądował w zarządzanym przez legendy United Salford City, a od zeszłego sezonu gra dla Port Vale. 26-latek wydatnie pomógł drużynie w wywalczeniu awansu z League Two. Możliwe, że zdoła jeszcze uratować karierę w niższych ligach angielskich.