Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 2. kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

DAVID DE GEA (1)

Nie wiemy, co jeszcze musi się wydarzyć, aby kibicie i osoby decyzyjne zauważyły, że ta pozycja nie jest właściwie obsadzona. Hiszpan w prime, był niepodważalnie jednym z najlepszych bramkarzy na świecie. Od paru lat niestety z każdym sezonem jest gorzej, notuje on ciągły regres. Pierwsza byle jaka piłka i od razu bramka, następnie żałośnie słabe zagranie do Eriksena, w konsekwencji przeciwnik punktuje już dwa razy. Chaos od bramkarza, do napastnika.

OBROŃCY

CHRIS MEPHAM (1)

Chłop po prostu nie wyrabiał. Wyglądał jak dziecko we mgle, które tylko ogląda jak panowie z Manchesteru grają sobie w piłkę. Sytuacja porównywalna do przyjścia juniora na trening seniorski. Jeżeli Walijczyk rozważa pozostanie z klubem na obecnym szczeblu rozgrywkowym, to czeka go bardzo dużo pracy i ogrania. Trening i więcej wiary w możliwości…

JONNY EVANS (1)

W spotkaniu z Arsenalem doświadczony obrońca został wzięty na karuzelę, a przewodnikiem wycieczki okazał się Gabriel Jesus. Irlandczyk nie potrafił w żaden sposób zatrzymać napastnika Kanonierów. Wiele przegranych pojedynków jeden na jeden, nieupilnowanie Brazylijczyka przy pierwszej bramce, czy zbyt niskie tempo doskoku do przeciwnika sprawiają, że jest to zdecydowanie występ do zapomnienia. Od takiego wyjadacza jak Evans, należy już oczekiwać pewnej stałej jakości, a ta po powrocie z kontuzji jeszcze się nie pojawiła. Oby był to rychły powrót, ponieważ Lisy wyraźnie potrzebują lidera defensywy…

RYAN SESSEGNON (1)

Zeszłotygodniowy mecz ze Świętymi dał nadzieję, że Ryan Sessegnon może być użytecznym piłkarzem dla Antonio Conte na początku nowego sezonu. Niestety niedzielny mecz z Chelsea go przerósł i mówimy to w bardzo delikatnym tonie. Anglik został najniżej oceniony spośród wszystkich piłkarzy Spurs według Sofascore. W niecałą godzinę spędzoną na boisku wahadłowy zaliczył tylko sześć (!) celnych podań, wygrał zaledwie dwa z jedenastu pojedynków i miał aż osiem strat. Ani jednej próby dośrodkowania lub długiego podania. Trochę średnio jak na piłkarza grającego w bocznej strefie boisku. Ocena mogłaby być zgoła inna, gdyby wykorzystał okazję z pierwszej połowy i zdobył bramkę, ale no niestety. O tym występie były gracz Fulham będzie chciał jak najszybciej zapomnieć.

LUCAS DIGNE (1)

Francuz zaliczył fatalny występ, który skwitował samobójczym trafieniem w samej końcówce. To trafienie o mało nie doprowadziło do tego, że Aston Villa straciłaby pełną pulę ze spotkania z Evertonem. Były piłkarz The Toffees czasami wyglądał na Villa Park, jakby sabotował swój obecny zespół na rzecz dawnych kolegów. Zaliczył sporo strat i był kompletnie bezużyteczny z przodu. Ciekawostką, która dostatecznie dobija Digne’a jest fakt, że od startu ubiegłego sezonu zdobył on tylko 1 bramkę dla Evertonu i tyle samo dla The Villans. Nie byłoby w tym nic szczególnie dziwnego, gdyby nie to, że dla Aston Villi trafił grając w trykocie Evertonu, a dla Evertonu, kiedy reprezentował barwy Villi. Sabotażysta najwyższej klasy.

POMOCNICY

DWIGHT MCNEIL (1)

Zanosi się na to, że były piłkarz Burnley będzie kolejnym zawodnikiem, który zmusił Everton do wydania na siebie sporych pieniędzy, a ostatecznie była kasa posłana w błoto. W starciu z Aston Villą cała ofensywa ekipy z niebieskiej części Liverpoolu była fatalna, ale to właśnie McNeil był w tym marazmie zdecydowanie najgorszy. Frank Lampard nie mógł już patrzeć na kolejne nieudane próby dryblingu oraz niecelnych podań w wykonaniu swojego podopiecznego i zdjął go z placu gry już w 64. minucie spotkania. Wydane 20 milionów funtów będzie wypominane zarządcom Evertonu przy każdym kolejnym tak koszmarnym meczu McNeila.

JADON SANCHO (1)

Panie Jadonie, co się z Panem dzieje? Takie pytanie zadają sobie fani Manchesteru United, widząc grę Jadona Sancho. Anglik zaczyna właśnie swój drugi sezon na boiskach Premier League i wciąż nie wygląda jak piłkarz ściągnięty za 73 miliony funtów, a raczej skrzydłowy z Non League, dzielący granie w piłkę z pracą na budowie. Zero prób dryblingu, dwanaście strat, żadnego dośrodkowania i oddanego strzału. Mecz z Brentfordem był kolejnym horrorem dla Manchesteru United i kolejnym meczem do zapomnienia dla byłego gwiazdora Bundesligi.

DANIEL PODENCE (1)

Całkiem nieźle wszedł w spotkanie z Fulham, bo gdyby Hwang był odrobinę skuteczniejszy, zapisałby na swoim koncie kapitalną asystę. Tyle że na tym jego dobre zagrania się skończyły. Niecały kwadrans później w głupi sposób stracił piłkę na rzecz Reeda i sędzia wlepił mu zasłużoną żółtą kartkę za faul na Angliku.

W 30. minucie, gdy doszło do zagrożenia pod bramką Rodaka, zamiast strzelać na bramkę lub wycofać do lepiej ustawionego Koreańczyka, zagrał kompletnie niechlujnie i niecelnie poza światło bramki. W drugiej połowie już kompletnie niewidoczny. Na przestrzeni całego spotkania zaliczył jedynie 50% celności podań, wygrał tylko 1 na 5 stoczonych pojedynków i aż 21 razy stracił futbolówkę. Jego dobra forma z preseasonu prysła jak bańka mydlana.

PHILIPPE COUTINHO (1)

Brazylijczyk zagrał tylko 60 minut w sobotę, bo ze względu na kontuzję musiał przedwcześnie zejść z boiska. Ciężko jednak przypuszczać, aby nawet zdrów dograł ten mecz do końca. Zupełnie bez wpływu na grę The Villans. Co prawda, zaliczył 46 kontaktów z piłką, ale nie wykreował ani jednej sytuacji i ani razy nie uderzył na bramkę Pickforda. Miał kilka drobnych przebłysków, ale zespół nie zanotował z tego żadnego pożytku. Buendia, który zmienił byłego gracza Barcelony, wyglądał o niebo lepiej i po dwójkowej akcji z Watkinsem wpakował piłkę do bramki. Przypuszczamy, że to Argentyńczyk zacznie potyczkę z Palace w pierwszej jedenastce, nawet gdy gotowy do gry będzie Coutinho.

NAPASTNICY

CALLUM WILSON (1)

Kolejne spokojny mecz w wykonaniu Wilsona. O ile w przypadku środkowego obrońcy takie słowa mogłyby być wyróżnieniem dobrej posty, o tyle w przypadku snajpera tak różowo już nie jest. Fakt, gdyby odrobinę niżej podniósł nogę przy akcji bramkowej, otworzyłby wynik spotkania. Ale poza tą sytuacją ciężko go za coś pochwalić.

Umiejętnie pilnowany przez Lewisa Dunka miał ograniczone możliwości (zaledwie 4 celne podania przez 87 minut), zwłaszcza że nie za bardzo potrafił się uwolnić spod krycia. Ostatecznie zakończył mecz bez strzału na bramkę i zaledwie z 2 wygranymi (na 10!) pojedynkami na ziemi i w powietrzu. Od Calluma oczekujemy znacznie więcej.

DARWIN NUNEZ (1)

Gratulujemy! Darwin za to spotkanie powinien otrzymać nagrodę Darwina! Urugwajczyk w ligowym debiucie na Anfield zamiast skupić się na zdobywaniu goli, by zaskarbić sobie wielką sympatię fanów Liverpoolu, wolał bić rywali uderzeniami „z baniaka”. Nie umknęło to uwadze sędziego, który natychmiastowo wyrzucił byłego piłkarza Benfici z boiska. Wcześniej napastnik zdążył jednak zmarnować kilka genialnych okazji. Kiksował na potęgę. Fatalny ligowy debiut przed własną publicznością.

Cyferki obok nazwisk piłkarzy oznaczają ile razy dany zawodnik znajdował się w naszej antyjedenastce 2. kolejki sezonu 22/23.