Beniaminkowie nie mają łatwego życia w Premier League. Różnica finansowa między Championship a najwyższą klasą rozgrywkową często okazuje się zbyt duża. Drużyny o wyraźnie mniejszych markach, niższych budżetach i gorszej jakości piłkarzach nie raz muszą kapitulować po zaledwie jednym sezonie w angielskiej elicie. Inne błąkają się między ligami niczym zagubieni wędrowcy, jak w ostatnich latach Fulham czy Norwich. Od powstania Premier League (pierwszą uwzględnioną kampanią jest 1992/93) niemal połowa beniaminków (45%) opuściła najwyższy stopień rozgrywkowy natychmiastowo.

Słusznie bądź nie mówi się także o klątwie drugiego sezonu. Na myśl przychodzą nam spektakularne upadki Sheffield Utd czy Huddersfield Town, kłopoty Brighton czy Leeds. Średnio co czwarty klub opuszcza elitę przy drugim podejściu. A co z trzecim sezonem? Pamiętacie jakieś ekipy, które przetrwały dwie pierwsze kampanie, a sezon później opuściły najwyższą klasę rozgrywkową? W historii Premier League były trzy takie przypadki i przyjrzymy się nim w tym artykule.

Nottingham Forest 1994-97

Aby prześledzić losy pierwszej z takich drużyn, musimy cofnąć się aż do początków Premier League i 22-drużynowego jeszcze wtedy formatu rozgrywek. W 1993 roku Forest opuściło najwyższą klasę rozgrywkową po spędzeniu w niej 16 sezonów z rzędu. Klub opuścił również Brian Clough, legenda odpowiadająca za największe sukcesy w historii klubu. Pod jego wodzą Tricky Trees wywalczyli mistrzostwo kraju w sezonie 1977/78 jako beniaminek, a następnie dwukrotnie zdobyli Puchar Europy na przełomie lat 70. i 80.

Pewna era w dziejach ekipy z City Ground zakończyła się, a do drużyny powrócił Frank Clark. Piłkarz potężnego zespołu Nottingham Clough’a, który wcześniej prowadził jednak tylko czwartoligowe Leyton Orient. Kibice mogli więc obawiać się utknięcia ukochanego klubu na niższych poziomach rozgrywkowych. Ich obawy nie znalazły jeszcze jednak wtedy potwierdzenia. Nottingham wróciło do najwyższej klasy rozgrywkowej (już wtedy Premier League) w kolejnym sezonie, zajmując drugie miejsce na zapleczu.

W kolejnej kampanii zaprezentowali się z jeszcze lepszej strony. Po imponujących rozgrywkach zajęli trzecie miejsce, do dziś stanowiące rekordowy wynik beniaminka w Premier League. Piękne serie bez porażek zaliczyli zarówno na początku, jak i na końcu sezonu. Imponujące spotkanie rozegrali przeciwko Sheffield Wednesday, miażdżąc rywala aż 7-1. Zarówno na zapleczu, jak i w elicie, błyszczał Stan Collymore, do dziś legenda piłkarskiej Anglii. W każdym sezonie zdobył łącznie po 25 bramek, zapracowując na transfer do Liverpoolu za rekordową wtedy kwotę 8,5 miliona funtów.

Sukces Forest był niestety jednak tylko jednosezonowym wybrykiem. Collymore’a nie udało się zastąpić. Co prawda, Nottingham dokonało kilku gotówkowych transferów. W klubie zameldowali się Chris Bart-Williams z Sheffield Wednseday oraz Kevin Campbell z Arsenalu. Mimo to w kolejnej kampanii drużyna grała już nieco gorzej. W lidze zajęli 9 miejsce, udało się natomiast powalczyć w Pucharze UEFA, gdzie dopiero w ćwierćfinale zostali wyeliminowani przez Bayern.

Czarne czasy miały jednak dopiero nadejść. Na otwarcie sezonu 1996/97 Tricky Trees wygrali z Coventry 3:0 i było to ich jedyne zwycięstwo w pierwszych 17 kolejkach. Fatalna seria doprowadziła do zwolnienia Franka Clarka, a jego następcy nie zdołali uratować drużyny przed spadkiem. Forest grało słabo, w zespole brakowało bramkostrzelnego napastnika. Nie popisał się kupiony z Galatasaray Dean Sanders. Co ciekawe, jednym z dwóch najlepszych strzelców drużyny został wówczas zawodnik o nazwisku Haaland Alfie, ojciec Erlinga Haalanda grający później również w Manchesterze City.

Wolverhampton Wanderers 2009-12

Na kolejny przypadek drużyny, która nie przeszła próby trzeciego sezonu w elicie, przyszło czekać ładnych kilkanaście lat. Do tej pory wszystkim beniaminkom, które przetrwały dwa pierwsze krytyczne sezony w Premier League udawało się ustabilizować w tej lidze. Poległo dopiero Wolves. Trenerem drużyny Wilków był wtedy Mick McCarthy, który jeszcze w zeszłym roku prowadził z marnym skutkiem drugoligowe Cardiff. Mick znany jest z dość bezpośredniego stylu gry w piłkę długimi podaniami, choć jego drużyny potrafiły dawać radość kibicom. McCarthy zdołał poukładać ekipę Wilków w Championship, a trzy sezony wystarczyły mu, żeby wywalczyć awans. Sezon 2008/2009 był kapitalny w wykonaniu Wolves, które w pierwszych 24 kolejkach sezonu zwyciężyło aż 18 razy. Sezon życia rozegrał pozyskany rok wcześniej z Plymouth Sylvan Ebanks-Blake. Do siatki rywali trafił 25-krotnie. Nikt nie narzekał na przestarzały styl gry w piłkę, jako że Wolves po raz drugi zawitało w progi Premier League.

Wcześniejsza przygoda z tą ligą w sezonie 2003/04 zakończyła się natychmiastowym spadkiem. Tym razem miało być inaczej. Wilki dokonały kilku interesujących transferów. Na Molineux zawitał znany przez nas między innymi z polsko-ukraińskich boisk irlandzki napastnik Kevin Doyle. Nie było lekko, chociaż wystarczyło to do utrzymania się w lidze. Wilki zaliczyły dobry okres przedświąteczny, kiedy to udało im się pokonać np. Tottenham. Klub zasłynął wtedy również ze specyficznego zagrania Micka McCarthy’ego, który postanowił wymienić niemal całą jedenastkę na spotkanie z Manchesterem United. Chciał dać odpocząć swoim graczom, lecz władze ligi nie podzielały jego pomysłu. Wilki uległy w czerwonej części Manchesteru 0:3, a klub został ukarany grzywną 25 tysięcy funtów. Nieoczywista taktyka najwyraźniej jednak zadziałała, gdyż w kolejnym meczu na własnym terytorium udało się pokonać bezpośredniego rywala w walce o utrzymanie Burnley. W efekcie Wilki nie bez problemów zapewniły sobie ligowy byt na dwie kolejki przed końcem.

Kolejny sezon okazał się jeszcze trudniejszy niż pierwszy, pomimo że latem wydali mniej pieniędzy tylko od inwestującego wówczas grube miliony Manchesteru City. Wilki prezentowały się słabo. Widmo spadku i zwolnienia zaglądało Mickowi w oczy wielokrotnie, ale ostatecznie ponownie udało się przetrwać. Ostatniego dnia sezonu 2010/2011 odbyła się pamiętna batalia o utrzymanie. Pięć klubów walczyło wówczas o trzy bezpieczne miejsca, a sytuacja zmieniała się z minuty na minutę. Wolves przegrywało już z Blackburn Rovers 0:3, a drużyna wskakiwała i wyskakiwała ze strefy spadkowej, będąc zdaną na rezultaty pozostałych zespołów. Ostatecznie udało się zmniejszyć rozmiary porażki za sprawą Jamiego O’Hary i Stephena Hunta. Tymczasem Spurs pokonali Birmingham, strzelając bramkę w doliczonym czasie gry. Jednocześnie Blackpool poległo na Old Trafford 2-4 i to właśnie te dwa zespoły pożegnały się z Premier League.

Trudna sytuacja nie dotarła widać do właścicieli Wolves lub też zabrakło im pieniędzy, co sprawiło, że McCarthy musiał stanąć do kolejnej walki o utrzymanie z piłkarzami, którzy dwa lata wcześniej wywalczyli awans. Jak się okazało, było to zdecydowanie za mało. Wolves wygrało w całym sezonie jedynie pięć meczów, z czego dwa w dwóch pierwszych kolejkach sezonu. Potem nastąpiła już tylko równia pochyła. Nie pomogło zwolnienie Micka, na którego miejsce nie udało się sprowadzić odpowiedniego zastępcy. Wilki zakończyły sezon na ostatnim miejscu w tabeli. Klub miał tak gigantyczne problemy z odejściem od wpojonego przez lata stylu gry w piłkę byłego szkoleniowca, że posmakowali nawet przygody w League One w następnych latach.

Norwich City 2011-14

Po rozegraniu w niej trzech sezonów w maju 2014 roku szeregi Premier League opuściło także Norwich City. Kanarki awansowały do elity jeszcze za czasów Paula Lamberta, który przejął tę drużynę w League One. Pięknie poukładał zespół, a następnie zaliczył dwa awanse z rzędu, meldując się w elicie. Norwich Paula Lamberta prezentowało raczej bezpośredni, lecz przyjemny dla oka styl gry. Nie brakowało utalentowanych graczy, którzy swoimi umiejętnościami podnosili poziom rozgrywki. Skład w odpowiednich proporcjach łączył młodość z doświadczeniem. Norwich wypożyczyło latem kilku perspektywicznych graczy takich jak Kyle Naughton, Anthony Pilkington czy Elliott Bennett. Dołączyli oni do składu ogranego w Championship ze starymi wyjadaczami pokroju Wesa Hoolahana, Russela Martina czy Granta Holta. Ten ostatni po powrocie ekipy z Carrow Road na najwyższy szczebel strzelał jak na zawołanie, ostatecznie z 15 ligowymi trafieniami ustępując w klasyfikacji strzelców jedynie Wayne’owi Rooneyowi.

Mecze Kanarków oferowały kibicom sporą dawkę emocji. Drużyna Lamberta w liczbie strzelonych goli (52) ustępowała jedynie pierwszej szóstce. Jednocześnie więcej bramek niż Kanarki (66) stracili tylko spadkowicze. W historii zapisał się obfitujący w emocje mecz na Emirates zremisowany z Arsenalem 3:3 w przedostatniej kolejce. Na koniec sezonu Norwich zajęło komfortowe 12 miejsce, w ogóle nie drżąc o utrzymanie.

Latem doszło do zamieszania z pierwszym szkoleniowcem w roli głównej. W klubie bardzo chciano zatrzymać Lamberta, dzięki któremu drużyna spisywała się znakomicie. Aż za bardzo. Szkot kilkukrotnie zapewniał w wywiadach, że odejście z Norwich byłoby lekkomyślne. Jak się jednak okazało, jego deklaracje były nic niewarte. Menedżer ukradkiem prowadził rozmowy z Aston Villą i odszedł niedługo po zakończeniu sezonu, nie ujawniając swojej motywacji. Niedługo później Lambert i były klub zaczęli publicznie oskarżać się nawzajem o naruszenie warunków umowy. Norwich było zawiedzione postępowaniem trenera, który potraktował ich w taki sposób. Władze twierdziły, że było to wbrew zapisom w kontrakcie, żądając sowitej rekompensaty. Paul z kolei zarzucił zarządowi rzekome niesprawiedliwe zwolnienie i oczekiwał 2 milionów zadośćuczynienia. Sprawa ostatecznie została rozwiązana w pokojowy sposób w grudniu 2012 roku. Niemniej, całe zamieszanie musiało wpłynąć na atmosferę w drużynie w negatywny sposób.

Tydzień po zwolnieniu Lamberta do drużyny zawitał dobrze nam znany Chris Hughton. Trener, który nigdy nie zaszczepiał w swoich zespołach ciągu do ofensywnej gry. Drużyny prowadzone przez Irlandczyka bazowały na nudnej, defensywnej grze. Potrafiła ona przynosić sukcesy, lecz nie wpływała na rozwój zespołu. Pierwszy sezon za kadencji Hughtona był równie dobry, jak ostatni w wykonaniu Lamberta. Mimo że piłkarze nie fundowali kibicom już takich emocji jak wcześniej, nie zapomnieli jak zdobywać punkty. Wiele remisów 0-0 lub 1-1 oraz kilka zwycięstw w stosunku 1-0 zapewniło drużynie pozytywny start sezonu.

Rozkręcili się trochę w późniejszej fazie rozgrywek, choć wielobramkowe potyczki nadal przeplatane były bezbarwnymi meczami. Norwich bez problemu zapewniło sobie utrzymanie, pomimo że zanotowało trzeci najgorszy wynik w lidze pod względem trafień. Gorsze okazały się tylko dołujące QPR i grające równie defensywny futbol Stoke. Niestety, tym co utkwiło najbardziej w pamięci kibiców po tej kampanii, była pucharowa porażka 0- 1 z występującym wtedy na piątym poziomie rozgrywkowym Luton. To pierwszy przegrany mecz z „non-league club” przez drużynę z Premier League od jej założenia.

Mogłoby się wydawać, że po dwóch sezonach zakończonych w środku tabeli, Norwich stało się solidnym ligowym średniakiem. Aczkolwiek, mimo pozyskania kilku ciekawych graczy Kanarki zawiodły na całej linii. W ofensywie drużyna zanotowała wynik najgorszy wynik w lidze (28). Fatalnie funkcjonowała też obrona, która w listopadzie przyjęła 7 goli od Manchesteru City. Podopieczni Hughtona nie potrafili wygrywać meczów z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie. Mimo to większość sezonu spędzili w bezpiecznych rejonach tabeli. W końcówce sezonu niezwykłej ucieczki dokonał jednakże Sunderland. Norwich mogło wówczas tylko obserwować, jak osuwa się do strefy spadkowej. Ostatnie 4 mecze rozgrywali bowiem z Liverpoolem, Manchesterem United, Chelsea i Arsenalem. W efekcie ich przygoda z Premier League zakończyła się po zaledwie 3 sezonach.

Leeds United 2020-?

Swój trzeci sezon w Premier League rozgrywa właśnie Leeds United. W minionych rozgrywkach utrzymanie nie przyszło im łatwo. Słabe rezultaty doprowadziły do zwolnienia Marcelo Bielsy. Jego ofensywny styl został rozczytany przez rywali, a Pawie zawodziły w kolejnych meczach. Na stanowisku menedżera Bielsę zastąpił Jesse Marsch. Amerykanin cudem utrzymał drużynę w elicie, tylko dzięki porażce Burnley z Newcastle i własnej wygranej nad Brentford. Latem klub z Elland Road sprzedał swoich dwóch najlepszych graczy Raphinhę i Kalvina Phillipsa. W zamian pozyskano kilku młodych, utalentowanych, lecz niedoświadczonych graczy. Wygląda na to, że Amerykanin wiedział, co robi. Leeds spisuje się na razie znakomicie. W niedzielę w dobrym stylu pokonali Chelsea, a formacja ofensywna grała jak z nut.

Po tak imponującym starcie sezonu ciężko przypuszczać by Pawie mogły mieć jakiekolwiek problemy w temacie utrzymania. Dodatkowo broni ich historia, gdyż tylko trzy drużyny w historii opuściły Premier League po 3 sezonach gry. Większość, bo aż 91% ekip lokowało się w niej na dłużej. Jednak, jak doskonale wiemy, Premier League lubi zaskakiwać!