Pierwsza seria spotkań sezonu 22/23 za nami! Jak zwykle nie zabrakło emocji, a nasi redaktorzy postanowili wyróżnić tych, którzy na to w ich opinii zasłużyli. Po zaciętym głosowaniu, tak przedstawia się jedenastka najlepszych zawodników minionej kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

AARON RAMSDALE (1)

Aaron Ramsdale rozpoczął nowy sezon z wysokiego C. Trzy punkty, czyste konto, a do tego efektowne i skuteczne interwencje. Trzeba przyznać, że Anglik spędził dość spokojny wieczór na Selhurst Park. Crystal Palace wcale nie zaprezentowało się źle na tle Kanonierów, jednak starania podopiecznych Vieiry nie przełożyły się na wiele okazji bramkowych. W całym spotkaniu Ramsdale zaliczył tylko dwie interwencje, jednak nie były to wcale łatwe do obrony piłki. Najpierw na wysokości zadania stanął pod koniec pierwszej połowy meczu. Czujność Ramsdale’a sprawdził Odsonne Edouard, który znalazł się w dogodnej sytuacji po świetnie rozegranym rzucie wolnym. Niestety dla Francuza jego uderzenie głową z okolicy 7. metra pewnie wyłapał golkiper Arsenalu. Kolejną kluczową interwencje Ramsdale odnotował niedługo po rozpoczęciu drugiej części spotkania. W tym przypadku ciężko określić czy to bramkarz zachował się tak dobrze, czy może strzelec tak źle. Eberechi Eze nie zdołał wykorzystać perfekcyjnego dogrania w pole karne i przegrał starcie oko w oko z bramkarzem Kanonierów. Pomocnik Orłów zdecydowanie mógł dokonać lepszego wyboru, jednak duże brawa za wyczucie jego intencji należą się właśnie Ramsdale’owi.

OBROŃCY

WILLIAM SALIBA (1)

Arsenal pierwszy mecz wygrał do zera, lecz Crystal Palace momentami mocno przyciskało Kanonierów. Saliba miał ogromne zasługi w zatrzymaniu naporu Orłów. Dobrze spisywał się w powietrzu, ani razu nie dał się przedryblować przeciwnikom, aż siedmiokrotnie ekspediował futbolówkę poza pole karne, a dodatkowo bardzo odpowiedzialnie rozprowadzał piłkę. Miał najwyższą skuteczność podań (95%) ze wszystkich zawodników z pola, którzy grali od pierwszej minuty. W takich meczach potrzebujesz właśnie takich piłkarzy. Francuz wysłał Mikelowi Artecie dość wyraźny sygnał, że chce zgłasza akces do stałego miejsca w pierwszej jedenastce.

FABIAN SCHÄR (1)

Genialne rozpoczęcie sezonu dla Fabiana Schära, jak i całego Newcastle. Podopieczni Eddiego Howe’a kontrolowali przebieg całego meczu i w konsekwencji pewnie pokonali beniaminka Nottingham Forest 2-0. Pomimo zauważalnej różnicy klas, na pierwszą bramkę musieliśmy poczekać aż do drugiej połowy. W pierwszej części spotkania ofensywni gracze Srok dwoili się i troili, aby skierować futbolówkę do bramki strzeżonej przez Deana Hendersona, jednak nie potrafili znaleźć na to odpowiedniego sposobu. Sprawy w swoje ręce wziął więc Fabian Schär, który odpalił prawdziwą petardę w kierunku bramki Nottingham. Szwajcar po strzale z okolic 20. metra umieścił piłkę w prawym górnym rogu bramki i nie pozostawił bramkarzowi najmniejszych szans na obronę. 30-latek to zresztą specjalista od tego rodzaju strzałów. W sezonie 2018/2019 zdobył niemal identycznego gola w meczu z Burnley. Swoją drogą został on wówczas wybrany najładniejszym trafieniem sezonu w Newcastle. Chociaż za nami dopiero pierwsza kolejka, to trafienie Szwajcara z pewnością jest bardzo poważną kandydaturą do zgarnięcia takiej statuetki również tym razem.

LLOYD KELLY (1)

Powrót Bournemouth do elity nie mógł się lepiej rozpocząć niż od zwycięstwa z faworyzowaną Aston Villą. Atak The Villans został w sobotnie popołudnie doskonale zneutralizowany, a największą w tym zasługę miał Lloyd Kelly, który zagrał prawdziwego szefa. Kapitan Wisienek rozegrał bardzo dobre spotkanie, które ukoronował asystą przy drugiej bramce dla swojego zespołu. Anglik zanotował aż 11 wybić piłki, miał dwa odbiory i pięć wygranych pojedynków. Kelly w jednym z ostatnich wywiadów przyznał, że woli występować na środku obrony, a nie na lewej stronie, ale w tym meczu pokazał, że jest niezwykle wszechstronnym defensorem, o czym brutalnie przekonał się m.in. Leon Bailey.

POMOCNICY

JOELINTON (1)

Brazylijczyk był tego popołudnia najjaśniejszą postacią na St. James’ Park. Joelinton niemal cały czas znajdował się w centrum uwagi i ciągle napędzał ataki Newcastle. Mało brakowało, aby to właśnie on otworzył wynik, jednak najpierw jego strzał z dystansu obronił Dean Henderson, a później swój fantastyczny rajd zakończył niecelnym strzałem. Oprócz popisów ofensywnych Brazylijczyk zaimponował również świetnym przeglądem pola. Niemal wszystkie posłane przez niego piłki trafiały do swoich adresatów, a całe spotkanie zakończył ze skutecznością podań na poziomie 91%. Starania Joelintona nie poszły na marne i pod koniec spotkania pomocnikowi Newcastle udało się ostatecznie wpisać do protokołu meczowego. 25-latek zanotował asystę przy strzale Calluma Wilsona. Trzeba przyznać, że Anglik zmieścił piłkę w siatce dość fartownie, jednak dzięki temu Joelinton mógł uhonorować swój świetny występ asystą. Zmiana pozycji zdecydowanie służy Brazylijczykowi, a pod skrzydłami Howe’a coraz przyjemniej patrzy się na jego grę. Oby tak dalej!

BRUNO GUIMARÃES (1)

Nie byłoby sukcesu Newcastle oraz fantastycznego występu Joelintona, gdyby nie ten Pan. Bruno Guimarães to symbol nowej ery Newcastle, jeden z pierwszych zawodników zakupionych przez nowych właścicieli i jeden z najważniejszych graczy w układance Eddiego Howe’a. Nie zawsze zobaczymy jego nazwisko w rubryce z golami czy asystami i podobnie było tym razem, jednak nie potrzeba wiele, aby zobaczyć, jak ciężko na boisku pracuje 24-latek. W sobotnim spotkaniu to on dbał o całe ustawienie linii pomocy, dzięki czemu Willock oraz opisywany wyżej Joelinton mogli skupić się na zadaniach ofensywnych. W cieniu przepięknego trafienia Schära i fenomenalnie dysponowanego Joelintona Guimarães bez wątpienia był jedną z kluczowych postaci w starciu z Nottingham.

DEJAN KULUSEVSKI (1)

Nie Harry Kane, nie Heung-min Son, a właśnie Szwed zaimponował najbardziej w ofensywie Tottenhamu przy okazji starcia z Southampton. Skrzydłowy miał udział przy dwóch z czterech trafień Kogutów. Najpierw, przed przerwą, asystował Ryanowi Sessegnonowi, potem, już w drugiej części meczu, samemu wpakował piłkę do siatki przytomnym strzałem. Co ciekawe, miał też najwięcej odbiorów z całego zespołu. 22-latek wszedł w nowy sezon z takim samym animuszem, jak zakończył poprzedni.

MOISES CAICEDO (1)

Gdyby po zakończonym meczu fani Manchesteru United mogli wymienić Freda i McTominaya na Moisesa Caicedo, to zrobiliby to bez wahania. Ekwadorczyk pokazał na Old Trafford jak powinien grać prawdziwy środkowy pomocnik. Zaledwie 20-letni Caicedo rządził w środku pola i nie pozwalał, by ktoś mu w tym przeszkodził. Najwięcej odbiorów, przechwytów i stworzonych okazji w zespole Mew. Te statystyki idealnie pokazują jaki koncert zagrał w Manchesterze gracz Brighton. Harówka jaką wykonywał w środkowej strefie boiska znacząco przyczyniła do kolejnych stwarzanych okazji i ostatecznie sensacyjnego zwycięstwa nad Manchesterem United. Epicki występ.

PASCAL GROß (1)

Niemiecki pomocnik Brighton idealnie pokazał jak grać efektywnie, ale nie efektownie. 

Gross dwukrotnie znalazł się w odpowiednim miejscu na boisku, co pozwoliło mu na zdobycie dwóch bramek, które przyczyniły się do pokonania faworyzowanego Manchesteru United. Warte uwagi jest, że pomocnik nie był jakoś bardzo aktywny, zaliczył aż 19 strat i tylko jedno kluczowe podanie, ale jego doskonałe ustawianie się i zimna krew pod bramką rywala sprawiła, że były gracz Ingolstadt były bohaterem kibiców w niedzielnym meczu. Podopieczni Grahama Pottera zagrali dzisiaj bardzo dobre spotkanie, ale to zabójcza skuteczność Grossa i jego umiejętność przyciągania do siebie piłki sprawiła, że Mewy wyjechały z Old Trafford z trzema punktami.

NAPASTNICY

ERLING HAALAND (1)

Cóż to był za debiut Norwega! Chyba wszyscy fani talentu Haalanda i kibice Manchesteru City dokładnie tak wyobrażali sobie jego start w Premier League. Po nie najlepszym w jego wykonaniu meczu o Tarczę Wspólnoty, mogliśmy mieć pewne obawy co do dyspozycji 22-latka na tle obrońców w angielskiej ekstraklasie. Do tego w pamięci zostało jeszcze to koszmarne pudło właśnie ze wspomnianego wcześniej spotkania.

Erling Haaland niedzielnym występem z Młotami udowodnił jednak, że spotkanie z Liverpoolem, to jedynie wypadek przy pracy i zapewnił wszystkich, że norweska maszyna jest dobrze naoliwiona i gotowa do pracy. Pierwszy gol padł po rzucie karnym, który wywalczył właśnie napastnik Obywateli. Norweg był po prostu za szybki dla obrońców West Hamu. Najpierw w dziecinny sposób odkleił się od linii defensywy, a następnie to samo chciał zrobić z Areolą. Jeśli Francuz nie sfaulowałby Haalanda, to ten z pewnością wpakowałby piłkę do siatki już przy pierwszym podejściu, a tak oglądaliśmy bardzo pewnie wykonaną jedenastkę. Kolejna bramka padła z kolei po akcji, do której chyba będziemy musieli się w tym sezonie przyzwyczaić. De Bruyne do Haalanda, a Haaland do bramki. Belg idealnym podaniem obsłużył wybiegającego na wolne pole Norwega, a ten jedynie dokończył formalności, pewnie umieszczając futbolówkę w lewym dolnym rogu bramki.

Po raz kolejny nowy napastnik The Citizens był nieuchwytny dla swoich rywali. Jeśli tak to ma wyglądać przez cały sezon, to na koniec kampanii będziemy mogli przecierać oczy ze zdumienia, patrząc na dorobek bramkowy byłego gracza BVB.

ALEKSANDAR MITROVIĆ (1)

Wielu z nas mogło zastanawiać się, co pokaże Serb na poziomie Premier League po rekordowym sezonie na jej zapleczu, w którym strzelił aż 43 bramki. Powrót do elity zaliczył jednak niesamowicie udany. Dublet w meczu z Liverpoolem musi robić wrażenie. Napastnik Fulham najpierw zdemolował w powietrzu Trenta Alexandra-Arnolda, potem zamienił na gola rzut karny, który sam wywalczył. Co więcej, cały czas był pod grą i stanowił „punkt oparcia” dla akcji zaczepnych The Cottagers, zaliczając aż 50 kontaktów z piłką. Jego pozytywna bezczelność zrobiła olbrzymią różnicę. Widzieliście, jak skręcił Virgila van Dijka i Jordana Hendersona?

Cyferki obok nazwisk piłkarzy oznaczają ile razy dany zawodnik znajdował się w naszej jedenastce kolejki sezonu 22/23.