Aż do ostatniego meczu pierwszej kolejki nowego sezonu Premier League musieli czekać fani Manchesteru City, by zobaczyć w akcji ich ulubieńców. Możemy śmiało powiedzieć, że wszystkie ich przedmeczowe oczekiwania zostały spełnione. Podopieczni Pepa Guardioli pokonali 2:0 West Ham, a bohaterem spotkania został Erling Haaland, który zdobył dwie bramki. Czego dowiedzieliśmy się po spotkaniu na London Stadium?

Erling Haaland wszedł z buta

Norweski napastnik dosyć szybko zapomniał o fatalnym pudle z meczu o Tarczę Wspólnoty i w dzisiejszym spotkaniu pokazał jak fenomenalnym jest napastnikiem. Haaland zaprezentował dzisiaj w zasadzie wszystko, czego można od niego oczekiwać. Był cały czas pod grą, pokazywał się kolegom, ale przede wszystkim pokazał swoją niesamowitą szybkość oraz siłę. Sposób w jaki ruszył na kilku pierwszych metrach do piłki, zanim został sfaulowany przez Areolę w polu karnym, był naprawdę imponujący. Druga bramka Erlinga, to już spełnienie wszystkich snów fanów City. Prostopadłe podanie od Kevina De Bruyne do wychodzącego na pozycję napastnika, a ten z zimną krwią pakuje piłkę w siatce. Haaland zameldował się w Premier League i na oczach swojego ojca dał absolutny popis swoich ponadprzeciętnych umiejętności.

Taktyczny masterclass Guardioli

To był Manchester City jakiego co tydzień chcieliby oglądać fani tego klubu. Ciągła wymiana pozycji, dominacja nad rywalem i miażdżąca przewaga w liczbie wykonanych podań oraz posiadania piłki. Pep ewidentnie zaskoczył dzisiaj Davida Moyes’a i pokazał jak doskonałym jest strategiem. Świetnym ruchem okazało się posłanie Ilkaya Gundogana, by ten grał bliżej lewej strony i w półprzestrzeni stwarzał ciągłe zagrożenie z pomocą Grealisha i Cancelo. Szczególnie w pierwszej części spotkania można było zauważyć jak często wymienieni piłkarze tworzyli trójkąty, po których stwarzali groźne okazje. Nie możemy też zapomnieć o grających praktycznie na pozycji numer „6” Kyle’u Walkerze oraz Joao Cancelo, którzy stwarzali ciągłą przewagę w środku pola. Przede wszystkim imponowała ciągła dominacją zespołu i sposób w jaki Guardiola zorganizował zespól na dzisiejszy mecz.

West Ham nie dojechał

Jeżeli ktoś nie oglądał tego spotkania to może nie uwierzyć, ale szczególnie w pierwszej połowie wyglądało to tak jakby cała jedenastka West Hamu o 10:00 rano wróciła z imprezy i ktoś zmusił ich do zagrania tego meczu. Młoty były kompletnie bezradne i bezzębne. Piłkarze gospodarzy mieli problem, żeby wyjść ze swojej połowy. Pojedyncze zrywy Bowena to było dzisiaj za mało na tak dobrze zorganizowanych w obronie gości. Na domiar złego jeszcze w pierwszej połowie z kontuzją zszedł Łukasz Fabiański. Jak już mamy na siłę szukać pozytywów, to można wspomnieć o debiutancie – Scamacce, który starał się coś pokazał, oddał groźny strzał głową, ale w zasadzie to tyle. Młoty muszą się szybko otrząsnąć, ale wydaje się, że w najbliższych tygodniach trudno im będzie zagrać aż tak słabo jak dzisiaj.

 

To był przyjemny do oglądania mecz, głównie z powodu pięknej gry gości. Erling Haaland otworzył worek z bramkami i w zasadzie wypada się już zacząć modlić za obrońców Bournemouth, którzy będą się z nim mierzyć w kolejnym meczu.