Przed chwilą zakończył się pierwszy mecz sezonu 2022/23 w Premier League. Arsenal wybrał się na Selhurst Park, gdzie podejmował ich zespół Patricka Vieiry. Kanonierzy wygrali inaugurujący mecz 2:0, jednak nie obyło się bez trudności. Ekipa Crystal Palace postawiła ciężkie warunki. Czego dowiedzieliśmy się po pierwszym meczu tego sezonu?
Będzie ciężko jeśli Arsenal nie poprawi skuteczności
Arsenal rozpoczął ten mecz wyśmienicie. Już w pierwszych minutach tempo spotkania było niewiarygodne, a Kanonierzy byli bliscy zdobycia bramki. Gabriel Jesus zaimponował indywidualną akcją, jednak jego strzał został zablokowany. Piłka wpadła prosto pod nogi Gabriela Martinellego, a ten w idealnej sytuacji spudłował. Podobna sytuacja miała miejsce w drugiej połowie, kiedy Jesus wyłożył piłkę Martinowi Odegaardowi, a ten nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem.
Jeśli Arsenal chce wygrywać seryjnie mecze będzie musiał poprawić skuteczność. Sytuacje stuprocentowe należy wykorzystywać. W meczu z silniejszymi rywalami obrona nie zawsze zachowa czyste konto, a sytuacji bramkowych będzie znacznie mniej. Warto zauważyć, że gole zdobyte przez piłkarzy Arsenalu padały ze znacznie trudniejszych pozycji niż te opisane wyżej. Pierwszy gol padł ze stałego fragmentu gry, a drugi to samobój Guehiego. Jesus mógł dzisiaj świętować dwie asysty, a z boiska musiał zejść niepocieszony.
William Saliba jest świetny
Defensywa Arsenalu zagrała dzisiaj wyjątkowo dobry mecz. Oczywiście, nie ustrzegli się błędów, jednak gdy tylko jakiś się pojawiał, cała drużyna ciężko pracowała, żeby go naprawić. Kluczowy w całej układance defensywy okazał się być William Saliba – co za wejście do Premier League! Obrońca Kanonierów był najpewniejszym piłkarzem na boisku i często ,,czyścił” piłkarzy Palace.
Dobry mecz zagrał także Aaron Ramsdale. Reprezentant Anglii uratował swoją drużynę dwukrotnie. W pierwszej połowie wydawał się nieco zestresowany i nie ustrzegł się prostych błędów przy wybijaniu piłki, jednak jego dwie interwencje uratowały Kanonierom mecz. Ben White mimo wielu trudności z Wilfredem Zahą także zagrał przyzwoicie. Dużą w tym rolę odegrał Bukayo Saka, który wspierał swojego kolegę z reprezentacji. Zinczenko także rozegrał niezłe zawody, zwłaszcza w ofensywie. To on napędzał ataki Arsenalu z lewej strony i to on zapisał asystę przy golu Martinellego, choć pod koniec widać było jego braki kondycyjne.
Czas leci, a Arsenal wciąż stresuje swoich kibiców
Rezultat okazał się szczęśliwy, jednak przyznać trzeba, że ten mecz oglądało się zza kanapy. Crystal Palace od 30. minuty meczu dyktowało warunki spotkania. Arsenal po zdobyciu gola cofnął się do defensywy i czyhał na swoich rywali z kontrą. Na szczęście dla kibiców Kanonierów mur postawiony przez defensywę tego zespołu był dzisiaj nie do przejścia.
Sytuacje wyjaśnił Bukayo Saka, a właściwie Marc Guehi, który trafił do swojej własnej bramki. Do czasu drugiego gola dla ekipy Mikela Artety to Palace było bliższe zdobycia bramki. Być może pierwsze zwycięstwo pozytywnie wpłynie na Kanonierów i drugi mecz nie będzie już tak niepewny. Na pewno trener Arsenalu ma sporo rzeczy do przeanalizowania. Crystal Palace dało dziś solidny trening defensywie piłkarzy z północnego Londynu i masę materiału do analizy.