Złote dziecko argentyńskiej piłki zawitało do Manchesteru. Julián Álvarez zadebiutował w barwach The Citizens w meczu o Tarczę Wspólnoty i potrzebował zaledwie 12 minut, aby trafić do siatki. Nawet jeśli bardzo byśmy się starali, trudno jest uniknąć porównań do Sergio Agüero, najlepszego strzelca w historii City. Jaka historia stoi za nowym napastnikiem Obywateli, który być może już niedługo stworzy zabójczy duet z Erlingiem Haalandem?

Podczas letniego okna transferowego najlepsze kluby na Starym Kontynencie zaciekle walczą o cenionych środkowych napastników. Klasycznych „dziewiątek” na rynku jak na lekarstwo, a ceny są horrendalnie wysokie. Tymczasem zimą Manchester City dokonał transferu, który może okazać się strzałem w dziesiątkę.

City zapłaciło zaledwie 18,5 miliona euro za najgorętsze młode nazwisko argentyńskiej piłki. Króla strzelców ligi argentyńskiej z 2021 roku, chłopaka, który w wieku 18 lat zagrał w finale Copa Libertadores. Z południowoamerykańskim odpowiednikiem Ligi Mistrzów pożegnał się w sposób wybitny — w maju zdobył podwójnego hattricka w starciu z Alianzą Lima, które River Plate pokonało 8:1.




Julián Álvarez ma już na koncie dziewięć meczów w reprezentacji Argentyny. W czerwcu miał też okazję po raz pierwszy w karierze zagrać na angielskiej ziemi. W rozgrywanej na Wembley La Finalissimie, starciu mistrza Europy z mistrzem Ameryki Południowej, pojawił się na murawie w końcówce spotkania. Miał swój udział w zwycięstwie 3:0 nad Włochami i po raz pierwszy zaprezentował się kibicom w Europie. Teraz skromny 22-latek wyrusza na podbój Premier League.

„Mały pająk” i testy w Realu

Nowy zawodnik Manchesteru City urodził się i dorastał w Calchin, malutkim miasteczku w prowincji Cordoba. Jego populacja nie przekracza dwóch i pół tysiąca osób. To tam Julián stawiał swoje pierwsze piłkarskie kroki w otoczeniu swoich starszych braci. The Athletic dotarło do Rafaela Varasa — człowieka, który jako pierwszy dostrzegł talent Álvareza.

Miał dwa lata i przyszedł z dwoma starszymi braćmi, którzy trenowali w mojej szkółce. Gdy pierwszy raz wszedł na boisko, to zobaczył piłkę i zaczął za nią ganiać po całym polu — od jednego krańca na drugi. Uwierzcie mi, że piłka była większa od niego! — opowiada Varas.

Jego bracia trenowali z kolegami z drużyny i malutki Julián chciał ich naśladować. Dołączył do szkółki w wieku trzech i pół lat. Widzieliśmy, jak się wyróżniał, kiedy grał z innymi dzieciakami. Miałem w zwyczaju żartować, że „jest z nami wyjątkowy talent” i szybko stało się to rzeczywistością — wspomina.

Starsi bracia nadali mu ksywkę „el Arañita”, co w tłumaczeniu na polski oznacza „mały pająk”. Prowadząc piłkę był tak dobry, że wydawało się, jakby miał więcej niż dwie nogi. Gdy podrósł, stał się po prostu „el Araña”.

O wyjątkowym talencie z Calchin wiedzieli wszyscy skauci w Argentynie. Gdy do kraju przyjechał Ramon Martinez, dyrektor sportowy Realu Madryt, również on szybko dowiedział się o Juliánie. W wieku jedenastu lat Alvarez  został zaproszony przez Królewskich na towarzyski turniej w Gironie. „El Arañita” świetnie się na nim zaprezentował, a Los Blancos chcieli podpisać z nim kontrakt. Jednak jak się później okazało, nie było to możliwe.

Rok wcześniej FIFA wprowadziła przepisy, w ramach których kluby nie mogły ściągać piłkarzy z zagranicy przed ukończeniem 16 roku życia. Gdyby do testów doszło chwilę wcześniej, Álvarez trafiłby do szkółki Realu. W takim wypadku jednak trzeba było czekać 5 lat, a to zdecydowanie za długo. Temat przenosin do Madrytu bardzo szybko upadł.

River, Boca i powrót do Calchin

W tym samym roku młodego napastnika sprawdzały najbardziej uznane argentyńskie kluby. Po testach w River Plate, Boca Juniors i Deportivo Atalaya z Cordoby, wrócił jednak do rodzinnego Calchin. Na wyprowadzkę z domu było jeszcze za wcześnie. Julián kontynuował więc grę w Atletico Calchin — jedynym klubie w miasteczku. Co roku był królem strzelców rozgrywek, które jego drużyna wygrała 4-krotnie.

Jego najlepszą cechą była mentalność. Zawsze był lepszy od kolegów z drużyny i przeciwników, ale nie tylko pod kątem umiejętności piłkarskich. To jak trenował, jego zachowanie, skromność, to było coś innego — przyznają zgodnie Varas i Foglia, skaut młodzieżowych reprezentacji Argentyny.

To bardzo skromny chłopak, nigdy nie walczył z rywalami. Były mecze, w których rywale szarpali go za koszulkę, popychali, faulowali, ale on nigdy im nie odpowiadał. Nigdy się nie kłócił, nie szukał zaczepki, nie miał pretensji do sędziów ani przeciwników, nic z tych rzeczy. Koledzy i rywale zawsze go szanowali i gratulowali z tego powodu. Kiedy zdobywał bramki, dryblował, strzelał, to wszyscy bili brawo i mówili o „małym pająku” z Calchin.

Nareszcie w wieku 15 lat nastolatek był gotowy na wyprowadzkę z domu. Po jednym z turniejów, na którym znowu został dostrzeżony przez skautów, dołączył do River Plate. Trafił tam za sprawą Gabriela Rodrigueza — człowieka, który wypuścił w świat Pablo Zabaletę, Hernana Crespo, Manuela Lanziniego czy Erika Lamelę. Podjęcie decyzji o dołączeniu do River zajęło Juliánowi 10 minut. W końcu czuł, że to jego moment, aby wypłynąć na szerokie wody.




Od obiecującego juniora do gwiazdy ligi

Początek w akademii River Plate nie był łatwy. Momentem przełomowym w nowym rozdziale kariery był dla nowego gracza City młodzieżowy turniej w USA w 2018 roku. W Dallas Cup co roku biorą udział znane zespoły z całego świata. Ekipa z Buenos Aires w finale pokonała brazylijskie Flamengo, a młody napastnik strzelił w turnieju mnóstwo bramek.

To tam Álvarez zyskał pewność siebie, bez której trudno o zrobienie wielkiej kariery. Z natury introwertyk i zawodnik na boisku myślący przede wszystkim o drużynie zdał sobie sprawę ze swoich wybitnych umiejętności. Wreszcie był gotów, aby zostać gwiazdą.

Już kilka miesięcy później pojawiła się okazja na debiut w pierwszej drużynie. W drugim meczu w karierze zagrał w finale Copa Libertadores przeciwko Boca Juniors na Santiago Bernabeu. Mecz ten został przeniesiony do stolicy Hiszpanii ze względu na zamieszki spowodowane przez kibiców przed pierwotnym terminem rozegrania starcia.

Przez pierwsze dwa sezony na Estadio Monumental trafił do siatki 12 razy w 48 starciach. Prawdziwy przełom przyszedł w 2021 roku, gdy zdobył 24 gole, w tym 18 w lidze, co zagwarantowało mu tytuł króla strzelców. Jego rozwój znacząco przyspieszył i zeszły rok kończył już jako najlepszy napastnik w Argentynie. Cechowała go dojrzałość rzadko spotykana u zawodników w tak młodym wieku. Zarówno boiskowa, jak i życiowa. Wiadome było, że dla skromnego chłopaka z malutkiego miasteczka Południowa Ameryka za chwilę zrobi się za mała.

Álvarez Obywatelem

W styczniu, w trakcie przerwy między sezonami w Argentynie, Julián Álvarez podpisał kontrakt z Manchesterem City. Obywatele dokonali tego transferu w ciszy, tak jak wtedy, gdy w 2016 roku ściągali Gabriela Jesusa z Palmeiras. Porównań do Brazylijczyka nie brakuje. W końcu to ta sama pozycja i obaj panowie przeskoczyli bezpośrednio z ligi południowoamerykańskiej do potentata Premier League. Z tą różnicą, że Argentyńczyk w momencie transferu jest już piłkarzem kilka lat starszym i zdecydowanie dojrzalszym.

Źródła angielskie i argentyńskie nieco różnią się co do ceny, jaką Obywatele przelali na konto River Plate. W Anglii podaje się kwotę 14 milionów funtów, co równa się 16,8 milionom dolarów. Z kolei według argentyńskich dziennikarzy City zapłaciło całą klauzulę 20 milionów dolarów, jaka widniała w kontrakcie piłkarza. Jeszcze inną informację podał Fabrizio Romano — 18,5 miliona euro wliczając w to wszystkie bonusy i podatki.

Ostatnie pół roku napastnik spędził jeszcze w zespole mistrza Argentyny, z którym pożegnał się, strzelając 6 goli we wspomnianym wcześniej starciu z Alianzą Lima w Copa Libertadores. W lipcu zameldował się na Etihad Stadium i rozpoczął okres przygotowawczy z mistrzem Anglii. Pep Guardiola od początku chwalił sobie współpracę z Álvarezem. Oczywiście z wzajemnością.

W meczu o Tarczę Wspólnoty Argentyńczyk pojawił się na murawie w 58. minucie i już 12 minut później doprowadził do wyrównania. Niedosyt po debiucie pozostał spory, bo Obywatele przegrali ten mecz 1:3, ale piłkarz nie ukrywał optymizmu przed rozpoczynającym się sezonem.

Manchester City grał w określony sposób przez długi czas. Staram się robić to, co robiłem w River, ale poczyniłem pewne zmiany. To drużyna, która gra pressingiem tak jak to robi River. To dla mnie trochę łatwiejsze. Czuję się komfortowo grając w ten sposób. […] Codziennie trenuję z zespołem, z Pepem, jego asystentami i poznaję ich lepiej. Jak zawsze, trenuję najlepiej jak potrafię. To pierwszy raz jak jestem na jednym boisku z Pepem, więc staram się pokazać moją jakość i pomóc zespołowi — powiedział Álvarez po meczu z Liverpoolem.




Pochwały od legendy i duet z Haalandem

Przed rozpoczęciem sezonu Premier League dużo uwagi poświęca się przebudowanej ofensywie The Citizens. Z nowymi nabytkami w postaci Haalanda i Álvareza wiąże się duże nadzieje na duet, który będzie siał postrach na angielskich stadionach. Chociaż zarówno jeden, jak i drugi są klasycznymi „dziewiątkami”, to jak pokazało starcie z The Reds, ich współpraca wygląda naprawdę obiecująco.

Álvarez to piłkarz wszechstronny, który poradzi sobie także na skrzydle czy u boku Norwega. Są w tym samym wieku i łączy ich seryjne zdobywanie bramek. Obaj wychowali się też w małych miasteczkach, z dala od akademii najlepszych klubów świata. Chociaż Calchin dzieli od Bryne prawie 12 tysięcy kilometrów, to od pierwszego spotkania widać, że panowie na boisku dogadują się bez słów.

Do dyskusji o 22-latku sprowadzonym z River Plate dołączył się także Sergio Agüero — legenda Obywateli. Trudno o lepszą rekomendację dla Álvareza niż od idola, który przez dziesięć lat zdobył 260 goli w błękitnych barwach. Kun nazwał swojego młodszego kolegę „fenomenalnym” piłkarzem i wróży mu wielką karierę w Anglii.

To wielka radość i duma, że Kun mówi o mnie w taki sposób. Dzieliłem z nim dobre momenty i mam świetne wspomnienia. Bardzo mi pomógł. To dobry człowiek, bardzo zabawny, ma świetną relację z każdym, a szczególnie z młodymi — skomentował 22-latek.

Bardzo mi pomógł. To zaszczyt, że tak się wypowiada. Dzięki temu chcę pracować jeszcze ciężej. Dorastałem oglądając Kuna i innych argentyńskich napastników jak Higuain i Messi — czy to w Europie, czy w reprezentacji — dodał.

Álvareza i Agüero na boisku łączy wiele. Podobny styl gry, ten sam zmysł do strzelania goli i potężne uderzenie z prawej nogi. Nawet cieszynka, którą nowy nabytek City naśladuje swojego idola. Kibice Obywateli pokochali go od pierwszego wejrzenia, tak samo, jak przez lata kochali Kuna.

Julián Álvarez rozpoczyna karierę w Premier League z myślą, żeby podbić Anglię tak jak dekadę temu uczynił to jego starszy kolega. Ale jednocześnie „El Araño” chce kroczyć własnymi ścieżkami i budować własną markę na Wyspach. Sezon 2022/23 zapowiada się pasjonująco i z wielkim zainteresowaniem wszyscy będziemy śledzić rozwój kariery skromnego chłopaka z Calchin.