Sezon 2021/2022 zakończył się już jakiś czas temu. Wiemy, że z Premier League pożegnały się Norwich City, Watford oraz Burnley. Tak jak przy każdym spadkowiczu z każdej ligi na świecie warto się zastanowić, którzy piłkarze na ten spadek nie zasłużyli i mogą zostać w wyższej lidze, tylko że w innych barwach. Kto w tym roku może znaleźć się w tym gronie?

Na samym początku trzeba zwrócić uwagę na to, że w minionej kampanii było dość biednie, jeśli chodzi się o wyróżniających się spadkowiczów. Dla porównania weźmy na przykład zeszły sezon. Pewniakiem do pozostania w elicie był choćby Matheus Pereira z West Bromu (ostatecznie wybrał Arabię Saudyjską) oraz praktycznie połowa składu Fulham. Andersen czy Lookman nie zaniżają poziomu w Crystal Palace i Leicester, a André-Frank Zambo Anguissa zaliczył dobry sezon w Napoli. Sheffield też mogło pożegnać się z Sanderem Berge, bądź którymś z solidnych obrońców. Ostatecznie poszedł Aaron Ramsdale i został jednym z kluczowych elementów składu Kanonierów. A w tym roku, dzięki utrzymaniu Leeds United, w spadkowiczach na pierwszy rzut oka nie ma „must-have’ów” dla pozostałych zespołów Premier League. Kluby z angielskiej elity  zapewne będą czekać na nadarzające się okazje. Młody, perspektywiczny zawodnik po promocyjnej cenie, albo jakieś uzupełnienia kadry do siedzenia na ławce.

Czy Norwich znów kogoś nabierze?

Kanarki przez cały sezon nie zakończyły kolejki powyżej 19. miejsca w tabeli. Przez lwią część rozgrywek prezentowały się fatalnie i w zasadzie ciężko doszukiwać się jakichś pozytywów w ich grze. Podobnie jak u zawodników, którzy jeśli pozostaną w Premier League w innych klubach, to tylko jako uzupełnienie kadry za pół darmo.

Przy ich ostatnim pobycie w najwyższej klasie rozgrywkowej w Anglii mogliśmy być pewni, że duże zainteresowanie wzbudzą m.in. Emiliano Buendia, Todd Cantwell, młodzi wahadłowi, a może nawet Teemu Pukki. Chociaż każdy zakładał raczej oddanie Fina dla klubu i walkę o powrót. Tak też zrobiła większa część tej drużyny i w Premier League został tylko Jamal Lewis. Mówiło się o zainteresowaniu Liverpoolu i pewnie na Anfield cieszą się, że zainwestowali w Kostasa Tsimikasa, a nie Irlandczyka. Lewis zaliczył słaby pierwszy sezon w Newcastle, a w drugim nie potrafił wygrać rywalizacji na lewej obronie. W dodatku od zimy leczy uraz. Z kolei Buendia, który zmienił otoczenie po awansie, też nie zaliczył najlepszej kampanii w pierwszym roku w Aston Villi. A Todd Cantwell? Najgrzeczniej mówiąc, nie dojechał jeszcze do wróżonego mu potencjału. Pomimo awansu do Premier League z Bournemouth Anglik najprawdopodobniej wróci do Norwich.

Jakie Kanarki mogą wyfrunąć z tonącego statku?

Po tym fatalnym sezonie 21/22 ciężko wskazać jakichś pewniaków. Rzecz jasna, w Premier League zostaną wypożyczeni dotychczas Billy Gilmour i Brandon Williams. Wrócą oczywiście do Chelsea i Manchesteru United, ale na pewno oba te kluby będą chciały ponownie oddać młodzianów do zespołów dołu tabeli. W przypadku tego drugiego może skończyć się to nawet transferem definitywnym. Pukkiemu już raczej transfer uciekł przy poprzednim letnim okienku. Natomiast Milot Rashica może by znalazł angaż, ale prędzej na stałym lądzie, a nie na Wyspach Brytyjskich.

Jakbym miał typować najbliższych do pozostania w angielskiej ekstraklasie, to zapewne byliby to Max Aarons i Mathias Normann. Ten pierwszy mógł odejść razem z Lewisem po pierwszym spadku, ale chyba przespał okazję. Teraz o transfer może być ciężej, bo po tym kolejnym sezonie w Premier League jego kartą przetargową jest prawdopodobnie tylko wiek i narodowość. 22-letni Anglik może sprzeda się dalej, a jest homegrownem. Tylko w ofensywie nic nie da (3 asysty w ostatnich 70 meczach w Premier League, średnia xA per 90 w sezonie: 0.03 (19/20) i 0.06 (21/22)). W obronie nieco lepiej, ale także nie bryluje. Transfermarkt wycenia prawego obrońcę na 22 miliony euro, więc cena musi być naprawdę atrakcyjna, aby kogoś skusić.

A wspomniany Normann jest wypożyczony z Rostowa. Wiadomo, jak wygląda sytuacja z futbolem w Rosji, więc pewnie 26-letni Norweg będzie chciał uciekać z Premier Ligi, a defensywny pomocnik zawsze w cenie. Z drugiej strony, w zeszłym roku podobnie pisałem o Okayu Yokuslu z WBA, a skończył ostatecznie jako rezerwowy Getafe.

Czy stuosobowa kadra Watfordu się pomniejszy?

Śledząc Watford w minionej kampanii, można było się zdziwić, ilu nowych piłkarzy pojawia się tam w którymś momencie sezonu. Sam się złapałem na Edo Kayembe, którego transfer przeszedł bez żadnego echa i nie miałem pojęcia, kto gra z numerem 39 na żółto-czarnej koszulce.

Tutaj również kluby Premier League przede wszystkim będą szukać uzupełnień kadry. Jakiś Ngakia czy Femenia do rotacji w klubie dołu tabeli. Niewielu się wyróżniło, ale jakieś ciekawe nazwiska są. Zaczniemy spokojnie, bo od Bena Fostera. Jeśli nie skupi się już w całości na karierze YouTubera, to na pewno ktoś się na niego skusi. W końcu jest angielskim bramkarzem — najlepsza fucha pod słońcem. Nawet pomimo 39 lat na karku zawsze gdzieś przyda się rezerwowy, doświadczony bramkarz ze statusem homegrown. A że zaraz będzie dostępny za darmo to jeszcze lepiej.

Który Szerszeń użądli jeszcze w Premier League?

Uwagę na rynku transferowym przykują na pewno Ismaila Sarr, Joao Pedro, Cucho Hernandez i Emmanuel Dennis. Senegalczyk od dawna jest na celowniku Liverpoolu czy AC Milanu. Przy odejściu Origiego oraz prawdopodobnie Minamimo i Mane zwolnią się miejsca w ataku drużyny Kloppa. W przypadku Joao Pedro i Cucho to zależy również od piłkarzy, bo mogą w sumie zostać w Championship, gdzie powinni mieć pewny skład. Ale Brazylijczyk już sezon za zapleczu Premier League zaliczył, więc pewnie będzie szukał nowego klubu. Pod dobrymi skrzydłami może być świetnym napastnikiem. W przypadku Cucho ma on już doświadczenie w La Lidze, więc na pewno stamtąd też będą szły zapytania.

Odnośnie Dennisa to mamy tu ciekawy przypadek. Miał kapitalną pierwszą część sezonu, gdzie strzelał i asystował jak na zawołanie, ale od lutego zdobył raptem 2 gole. Jego historia też nie zachęca, ponieważ przed transferem potrafił zaliczać sezony, gdzie miał więcej żółtych kartek niż bramek, a mówimy tu o piłkarzu stricte ofensywnym. Niemniej, przewijało się zainteresowanie West Hamu. Do rotacji z Antonio czy skrzydłowymi powinien być idealny, zwłaszcza że w tym sezonie Młoty znów zagrają na czterech frontach. Pytanie brzmi, czy ponownie zacznie dowozić liczby.

Burnley spadło… I co dalej?

Spadek Burnley to rzecz niezwykła, jeszcze po zwolnieniu Seana Dyche’a. Jeśli menedżer zostałby do końca, to śmiem twierdzić, że nie licząc jednego czy dwóch wyjątków ekipa pozostałaby w komplecie i wspólnie powalczyła o powrót do elity. Ale bez Dyche’a jako łącznika ciężko przewidzieć kolejne ruchy spadkowicza. Do tego ostatnie transfery mogą mieć już klauzule odejścia w razie relegacji. Choćby Maxwel Cornet ma takową posiadać, a że sezon miał dobry, to można założyć, że Iworyjczyk poszuka ujścia z tonącego okrętu. 25-latek jest piłkarzem uniwersalnym, więc może przykuć uwagę wielu klubów Premier League, ale i np. Ligue 1. W końcu 25-latek spędził we Francji niemal całą swoją karierę prócz ostatniej kampanii. Jest tam znaną marką, zwłaszcza że grał w Lyonie.

Również Wout Weghorst pomimo średniego wejścia do Premier League również nie powinien narzekać na brak zainteresowania. Raczej nie z Wysp, ale ze stałego lądu. W chwili pisania tego tekstu mówi się przede wszystkim o Besiktasie. Dodatkowo ciężko założyć pozostanie Holendra po takich obrazkach:

Jest jeszcze Connor Roberts. Tutaj jednak obstawiałbym, że 26-letni prawy obrońca zostanie w klubie i powalczy o powrót do elity na boiskach Championship. Podobnie Nathan Collins, który po odejściu Tarkowskiego powinien mieć pewny plac, tak więc idealne warunki do dalszego rozwoju.

Kto ze „starej gwardii” może zostać w Premier League?

Pomówiliśmy o nowych nabytkach, przejdźmy do starych znajomych. W Premier League na pewno zostanie James Tarkowski. Stoper nie przedłuży umowy z Burnley i obecnie jest już jedną nogą w Evertonie. W sumie ciężko o inny kierunek, patrząc na to, że The Toffees Tarkowskiego chcieli od dawna, a i Lampard w Chelsea miał go wysoko na swojej liście życzeń. Innym stoperem, który opuści Turf Moor za darmo, jest Ben Mee. On też raczej nie powinien narzekać na brak zainteresowania swoimi usługami, ale w plotkach na razie cisza. Może to wina tego, że o odejściu kapitana Burnley wiemy dopiero od kilku dni.

Nowego pracodawcę szybko może znaleźć też Nick Pope. 30-latek ma kontrakt do 2023 roku, więc cena powinna być stosunkowo niska. Jako że jest doświadczonym już na boiskach Premier League bramkarzem, to możemy lada moment usłyszeć pierwsze pogłoski. Pamiętajmy, że to wciąż reprezentant Anglii i tym samym piłkarz ze statusem homegrown. Na razie mowa o Nottingham Forest, które może pożegnać Brice’a Sambę. Niemniej, z dolnej i środkowej części tabeli nowego golkipera mogą szukać także Southampton czy Crystal Palace.

Ostatnim wartym wyróżnienia jest Dwight McNeil, tylko akurat ten ostatni sezon nie miał u niego żadnych plusów. 1 asysta w 38 meczach. Skrzydłowy. JEDNA. Wiadomo, w piłce nie chodzi tylko o liczby. 22-latek też nigdy nie był typem zawodnika robiącego double-double, ale nawet w tych gorszych dla Burnley sezonach potrafił dorzucić te kilka asyst czy bramek. Do tego ogólnie cała jego kampania nie miała wielu przebłysków. Niemniej, tutaj też transfer do Evertonu powinien się przewinąć, jak co każde lato. Problemem może być budżet The Toffees.

Reszta zawodników Burnley to kwestia zainteresowania byciem rezerwowym. Raczej nikt o Charliego Taylora czy Aarona Lennona walczyć nie będzie. Na szczycie tej „rezerwowej listy” jest Josh Brownhill. Tutaj zainteresowanie przejawiał West Ham, obserwują go pewnie także kluby środka tabeli, ale raczej nie jako pierwszy wybór do środka pola. Niemniej, 26-latek wydaje się dobrą opcją dla wielu zespołów, a do tego oferuje nieźle bite stałe fragmenty gry.