Zawodzący Pierre-Emerick Aubameyang już odszedł. Rozczarowujący Alexandre Lacazette zapewne pójdzie w jego ślady. W tych okolicznościach Kanonierzy muszą szukać wzmocnień w ataku. Ich ból głowy może zmienić gracz, którego Mikel Arteta, jak sam mówi, „nie traktował uczciwie”. Eddie Nketiah wysyła przełożonym jasny sygnał – Arsenal powinien go zatrzymać i dać prawdziwą szansę.

Ten sezon okazał się bardzo problematyczny dla Kanonierów, jeżeli chodzi o pozycję napastnika. Pierre-Emerick Aubameyang opuścił klub po okresie fatalnej formy i incydentów znamionujących brak zaangażowania w walkę o boiskowe cele. Alexandre Lacazette zawodził w ofensywie i wiele wskazuje na to, że może niebawem opuścić Londyn. Mikel Arteta musi więc poszukać wzmocnień formacji ofensywnej. Na całe szczęście Arsenal miał jedno pod nosem – Eddie Nketiah wreszcie dostał prawdziwą szansę i wykorzystuje ją wzorowo.

Przyszłość 22-latka wciąż jednak stoi pod znakiem zapytania. Czy Anglik przyjmie ofertę londyńskiego klubu i zostanie na Emirates? To może być jedno z kluczowych pytań przed startem następnego sezonu.

Kryzys innych jego wielką szansą

Gdyby spytać kibiców The Gunners, kto okazał się największym rozczarowaniem tego sezonu, zapewne nie mieliby wątpliwości i postawiliby na Aubameyanga. Gabończyk zawiódł w tych rozgrywkach na całej linii i jego odejście do Barcelony przyjęto z niemałą ulgą. Schedę po nim, jeszcze przed przenosinami do Hiszpanii, przejął Lacazette. Niestety i on zaliczył potężny zjazd formy.

Zaczął nieźle, dobrze spisując się w roli kreatywnego, biorącego udział w konstruowaniu akcji napastnika. Kreował przestrzeń dla partnerów, wprowadzał ich do akcji, udowadniając, że tzw. link-up play stanowi jego wielki atut. Z drugiej strony, jeżeli chodzi o dorobek bramkowy, zawodził na całej linii. W tym sezonie strzelił zaledwie sześć goli. Z tego tylko trzy z gry (ostatniego pięć miesięcy temu)!

Oprócz słabej postawy na boisku 30-latek sugerował, że może opuścić Londyn wraz z wygaśnięciem kontraktu po zakończeniu sezonu. W niedawnej rozmowie z francuskim Canal+ potwierdził, że pozostaje w kontakcie z wieloma klubami i chce grać w Lidze Mistrzów. Aktualnie zatrzymywanie go na siłę, nawet w przypadku kwalifikacji do Champions League, wcale nie musi stanowić priorytetu.

Obsada pozycji napastnika jest więc ogromnym znakiem zapytania. Arsenal znalazł jednak ciekawą, wartą sprawdzenia opcję – może się nią okazać Eddie Nketiah. Kończący niedługo 23 lata piłkarz dostał wreszcie szansę, na jaką nigdy nie mógł liczyć. W niedzielę zaliczył piąty z rzędu mecz w podstawowym składzie Kanonierów – jeszcze nigdy nie miał takiej serii. W obliczu odejście Auby i kryzysu Francuza wykorzystał dar od losu, dając do myślenia swoim przełożonym.

Najlepszy sezon w karierze

Oddanie Gabończyka do Hiszpanii otworzyło zawodnikowi ściągniętemu z akademii Chelsea szansę do przejęcia roli napastnika numer dwa. Gdy zmagający się z problemami ze skutecznością Lacazette zachorował na koronawirusa, wreszcie nadarzyła się okazja do wyjścia w pierwszym składzie na mecz ligowy. Pierwsza taka szansa nadeszła w połowie kwietnia, niemal rok po ostatnim „starcie” w Premier League.

Wtedy przeciwnikiem było Southampton. Choć Kanonierzy tworzyli więcej okazji od rywali, niestety polegli. Brakowało wykończenia. Zaledwie kilka dni później, przeciwko The Blues, Nketiah sprawił, że Arsenal zainkasował trzy punkty. Ustrzelił dublet, a podopieczni Artety wygrali 4:2 na Stamford Bridge, znacznie przybliżając się do miejsca w czołowej czwórce.

Derbowe starcie wysłało sygnał sztabowi trenerskiemu i kibicom. Ten chłopak, choć miał już ponad 80 gier w barwach The Gunners, nigdy nie dostał prawdziwej okazji, by zaistnieć w ich pierwszym zespole. Dwie bramki wpakowane ekipie Thomasa Tuchela sprawiły jednak, że wreszcie musiał ją dostać. Okazał się bowiem naprawdę wartościowym ogniwem ofensywy.

Po meczach z United i West Hamem, choć nie trafił w nich do siatki, mógł liczyć na ciepłe słowa. Podkreślano jego zaangażowanie w grę i rolę w kreowaniu sytuacji. Po spotkaniu z Młotami ekspert Sky Sports, Graham Souness, mówił nawet, że jego zdaniem Nketiah był najlepszy na boisku. Tym samym pomógł drużynie w odniesieniu dwóch zwycięstw, wypadając naprawdę nieźle. Z kolei w niedzielę z Leeds znowu strzelił dwie bramki, kluczowe dla wygranej 2:1.

W ciągu dwóch i pół tygodnia zdobył cztery ligowe gole. To oznacza, że kampania 2021/22 jest dla niego najlepszą, jeśli chodzi o wynik strzelecki w Premier League. I pokazuje mizerność jego dotychczasowego dorobku. Z drugiej strony niespełna miesiąc temu mówił w podcaście Beautiful Game, że wciąż czeka na prawdziwą szansę. Tymczasem, pomimo tego, że nadeszła ona niedawno, już przebił Lacazette’a, jeśli chodzi o trafienia z gry.

Były rozmowy i oferty nowej umowy, ale mój cel to gra w piłkę i to regularna – opowiadał napastnik. – Kocham Arsenal, więc chcę po prostu skupić się na zakończeniu sezonu w dobry sposób. Potem mogę usiąść i zobaczyć, jaka opcja będzie najlepsza, by robić kolejne kroki i się rozwijać.

Nketiah z mocnym argumentem w ręku

Kontrakt Anglika, który niedawno odebrał ghański paszport, wygasa wraz z zakończeniem sezonu. Negocjacje od jakiegoś czasu nie posuwały się do przodu i wyglądało na to, że Kanonierzy mogą go nie przedłużyć. Trudno się zresztą dziwić – 22-latek nie dawał zbytnich powodów, aby go zatrzymać.

Ostatnie kilka tygodni to mocny argument ku temu, żeby zmotywować klub do przedstawienia mu lepszej oferty. Oczywiście Arsenal będzie szukał nowego napastnika, mówi się o transferze Gabriela Jesusa, więc Nketiah najprawdopodobniej byłby zmiennikiem. Niemniej, regularnie występujący, pełen wiary w siebie, mógłby stanowić dobrą opcję na ławkę.

To wciąż stosunkowo młody, rozwojowy zawodnik. W obecnym sezonie zanotował duży progres. Wygląda lepiej, jeśli chodzi o kreowanie szans partnerom, złapał dobre wyczucie, jeśli chodzi o naciskanie na rywali, co pokazał, wykorzystując błędy Andreasa Christensena i Illana Mesliera, by zdobyć bramki w meczach z Chelsea i Leeds. Wygląda niczym pozytywnie nakręcony i taki impuls może wykorzystać do nadania pędu swojej karierze.

W styczniu informowano o negocjacjach z Bayerem Leverkusen. Teraz o jego podpis zabiegają podobno Crystal Palace i Borussia Mönchengladbach. W obu tych zespołach mógłby liczyć na walkę o podstawowy skład. Sam jednak po meczu z Pawiami mówił, że gra na Emirates sprawia mu ogromną radość.

Atmosfera jest świetna od początku sezonu. Naprawdę czuć więź między kibicami i fanami. To świetna sprawa brać w tym udział. Każdy piłkarz po prostu chce grać i dostawać okazje – mówił w rozmowie ze Sky Sports. – Ciężko pracowałem przez całe rozgrywki, by mieć pewność, że dostanę swoją szansę. Wielkie podziękowania dla kolegów za to, że pomagają mi w dobrej grze. Jestem szczęśliwy, będąc częścią zespołu i mu pomagając.

Po dublecie z Chelsea Mikel Arteta przyznał, że nie był sprawiedliwy wobec swojego podopiecznego. Hiszpan twierdzi, że powinien bardziej go docenić.

Jeżeli traktowałem kogoś nie fair, to właśnie jego. Dał mi mnóstwo argumentów, bym zrobił coś innego. To, że Eddie nie grał więcej, to moja wina, bo jako menedżer coś przegapiłem lub nie miałem odwagi, by dać mu więcej szans. To fenomenalny piłkarz i to właśnie pokazał. Nie tylko mi, ale i całemu zespołowi. Dlatego tak szanują go w szatni – opowiadał wówczas trener Kanonierów.

Wydaje się, że obu stronom powinno zależeć na przedłużeniu pobytu Nketiaha na Emirates. Tym samym Arsenal znalazł ułatwienie rozwiązania problemu w linii ataku. Nowa umowa dla gracza, który występował w ich młodzieżówkach, będzie stanowić rozsądny wybór. I nagrodę za jego ciężką pracę – jak najbardziej zasłużoną. Nawet jeżeli jeszcze niedawno niewielu mogło w niego wierzyć.