W miniony weekend oglądaliśmy dwa szlagiery angielskiej ekstraklasy. W obu nie obeszło się bez kontrowersji. Czy w hitowych spotkaniach Premier League o wynikach zadecydowały błędy sędziowskie? Dyskusyjne sytuacje z meczów Arsenal – Manchester United i Liverpool – Everton ocenił dla nas Łukasz Rogowski.

Podczas 34. kolejki angielskiej ekstraklasy w internecie wrzało od wymiany zdań na temat niejednoznacznych decyzji arbitrów. Dwa wyróżniające się spotkania obfitowały w stykowe sytuacje. Rzuty karne, domniemane czerwone kartki… okazji do sporów było wiele. To, czy we wspomnianych meczach Premier League widzieliśmy błędy sędziowskie, pomógł nam ocenić wykwalifikowany sędzia piłkarski. O komentarz poprosiliśmy Łukasza Rogowskiego, współpracującego z portalami Prawda Futbolu oraz Interia, prowadzącego na Twitterze konto @zawodsedzia.

Arsenal – Manchester United: dwa błędy sędziowskie

Zacznijmy od spotkania na Emirates, które praktycznie odebrało Manchesterowi United realne szanse na awans do Ligi Mistrzów. Kanonierzy pokonali Czerwone Diabły 3:1. Zanim jednak gospodarze strzelili gola na 2:0, goście domagali się jedenastki.

W pole karne chciał wejść z piłką Jadon Sancho. Usiłujący go zatrzymać Cedric poślizgnął się i zagarnął futbolówkę ręką. Prowadzący spotkanie Craig Pawson nie dostał od asystentów VAR informacji, by jeszcze raz obejrzeć sytuację. Gra została puszczona. Zdaniem Rogowskiego nie powinno być tutaj żadnej dyskusji. Zwraca uwagę na zachowanie Portugalczyka, zdradzające jego intencje w tej akcji.

Czy Cedric miał ułożone ręce naturalnie? Moim zdaniem nie. Tak nie gra się w piłkę. Dziwnym trafem upadł finalnie na murawę, gdy futbolówka odbiła się od jego ręki. Niestety, moim zdaniem należał się rzut karny dla United i tak powinien zweryfikować to VAR – mówi.

Chwilę później mieliśmy długą analizę bardzo złożonej sytuacji. Eddie Nketiah wpakował piłkę do siatki Davida de Gei, lecz po analizie VAR sędzia odgwizdał spalonego. W międzyczasie zauważono, że Alex Telles spowodował w szesnastce upadek zagrywającego do napastnika Arsenalu Bukayo Saki. Po przeanalizowaniu tego zajścia Pawson wskazał na wapno. Kanonierzy zamiast gola mieli jedenastkę. Tutaj poproszony o nas przez komentarz arbiter zgadza się z decyzją.

Całe zajście w poniższym filmiku, od 0:43:

W mojej opinii rzut karny prawidłowy. Sędziowie nie mogli uznać gola, gdyż był spalony. Zawodnik Arsenalu został popchnięty, przewrócił się i to wystarczyło, aby podyktować rzut karny. Problem w tym, że dosłownie chwilę wcześniej mieliśmy rękę w polu karnym Arsenalu – ocenia.

To jednak nie był koniec dyskusji związanych z zajściami w obrębie pola karnego. Na samym starcie drugiej połowy podopieczni Ralfa Rangnicka ponownie domagali się wskazania na wapno. Tym razem powód ich żądań stanowiło starcie Anthony’ego Elangi z Nuno Tavaresem. Szwed zdawał się wyprzedzić Portugalczyka, a ten przytrzymał go ramieniem. Skrzydłowy United padł na trawę i akcję musiał przeanalizować VAR. Przewinienia się nie dopatrzono.

Myślę, że rzut karny za rzekomy faul na Elandze byłby naciągany – twierdzi poproszony przez nas o komentarz arbiter. – Świat piłki oczekuje ewidentnych jedenastek, a nie miękkich. Tutaj lekki kontakt nie mógł spowodować takiego upadku.

Zdaniem Rogowskiego sędzia pomylił się za to w innej sytuacji. Gdy na zegarze mieliśmy 77. minutę, Bruno Fernandes wszedł ostro w nogi Tavaresa. Jego rodak padł na murawę, trzymając się za kostkę. Craig Pawson zadecydował o pokazaniu mu żółtej kartki, tymczasem wydaje się, że powinien wyrzucić ofensywnego pomocnika Czerwonych Diabłów z boiska. Kluczowa tu jest nie tylko wysokość ataku, ale i siła, z jaką 27-latek wpadł w rywala.

Sytuacja w poniższym filmiku, od 2:01:

Według mnie Fernandes powinien wylecieć z boiska. Atak korkami wykonany na okolice kostki, bądź nawet nieco powyżej. Spora dynamika, wyprostowana noga – to mogło zakończyć się poważną kontuzją – mówi tłumaczy Rogowski.

To nie pierwszy raz, gdy wybory Craiga Pawsona i jego zespołu sędziowskiego wzbudzają poważne kontrowersje.

Liverpool – Everton: kluczowa zła decyzja arbitra

Inny hit 34. kolejki Premier League, derby Merseyside, również przyniósł dyskusje, których tematem były domniemane błędy sędziowskie. Liverpool miał zdecydowaną przewagę nad Evertonem, lecz długo nie mógł złamać defensywy zespołu z Goodison Park.

Fani The Toffees czują się poszkodowani. Ich zdaniem prowadzący spotkanie Stuart Atwell dwukrotnie pomylił się na ich niekorzyść. Poproszony przez nas o ocenę tych sytuacji ekspert twierdzi jednak, że ich zarzuty okazały się zasadne tylko w jednym przypadku.

Najpierw na tapet weźmiemy sytuację z końcówki pierwszej części meczu. Wtedy to w trakcie przepychanek na boisku Sadio Mané dwukrotnie złapał za twarz piłkarzy rywali. Pomimo sugestii, że gracz Liverpoolu powinien wylecieć z boiska, Łukasz Rogowski staje po stronie sędziego. Ocenia, że Senegalczykowi należała się tylko żółta kartka.

Za takie złapanie w teorii powinno być tylko „żółtko”. Gdyby zawodnik Liverpoolu wykonał to z większą siłą, wówczas moglibyśmy mówić o wykluczeniu i tzw. gwałtownym, agresywnym zachowaniu – wyjaśnia.

Największą kontrowersję stanowi jednak sytuacja z 54. minuty meczu. Wtedy to jeden z nielicznych kontrataków gości mógł poskutkować karnym na wagę objęcia prowadzenia. Anthony Gordon wpadł w szesnastkę, przeciął tor biegu Joëla Matipa i wylądował na ziemi. Powtórki pokazały, że Kameruńczyk pracował rękami, odpychając młodego Anglika. Sędziowie nie podjęli jednak decyzji o jedenastce. W tej sytuacji mogliśmy również mówić o potencjalnej czerwonej kartce.

Pchnięcie faktycznie jest, pytanie, czy zawodnik Evertonu nie dodaje od siebie? Moim zdaniem nie, a więc powinien być rzut karny – podważa decyzję Atwella Rogowski. – To sytuacja sam na sam z bramkarzem, czyli tzw. DOGSO [skrót od ang. denial of goal-scoring opportunity, pozbawienie dogodnej okazji do strzelenia bramki – przyp. red.]. W związku z tym, że przewinienie polegało na pchnięciu, to sędziowie powinni dodatkowo wykluczyć gracza – w takich przypadkach karzemy podwójnie.

Liverpool ostatecznie wygrał mecz 2:0, Everton po przegranej zajmuje miejsce w strefie spadkowej.