Wciąż jesteśmy w szoku, kiedy pomyślimy, że Sean Dyche nie jest już menedżerem Burnley. Kilka dni temu Anglik został zwolniony po niemal dziesięciu latach pracy w klubie. Moment co najmniej zaskakujący, zwłaszcza że na samym finiszu sezonu The Clarets wciąż pozostają w realnej walce o utrzymanie. 

Jeszcze większe wątpliwości budzi fakt, że nie była to przemyślana zmiana. Burnley nie miało wybranego kandydata, który z automatu miałby wskoczyć w miejsce Dyche’a. Wszystko wskazuje jednak na to, że w najbliższym czasie nie poznamy człowieka, który będzie miał prowadzić klub w dłuższej perspektywie.

Davidowi Ornsteinowi udało się ustalić, że klub planuje zatrudnić tymczasowego menedżera do końca tego sezonu. Proces rekrutacyjny rozpoczął się w weekend i ma potrwać w ciągu kilku najbliższych dni. Tymczasowy menedżer miałby dokończyć sezon, a dopiero później klub będzie chciał zatrudnić docelowego szkoleniowca. Najczęściej przejawiają się tutaj nazwiska Chrisa Wildera, Wayne’a Rooneya, Michaela Duffa, ale także Sama Allardyce’a.

W spotkaniu przeciwko West Hamowi drużynę poprowadzili Mike Jackson, trener U23, Paul Jenkins, dyrektor klubowej akademii oraz rzecz jasna Ben Mee. Obecność kapitana w sztabie wzbudziła bardzo duże zainteresowanie wśród kibiców. Jackson wyjaśnił, że kontuzjowany obecnie Mee zajmuje się grą defensywną, a także stałymi fragmentami gry.

O Burnley i przyszłości klubu porozmawialiśmy w nowej Przerwie na kawę: