Nie układa się półfinałowe starcie z Liverpoolem Manchesterowi City. Już w 10. minucie na listę strzelców wpisał się Ibrahima Konaté. Tymczasem kilka minut później sytuacja podopiecznych Pepa Guardioli zrobiła się jeszcze cięższa. Kuriozalny błąd w bramce popełnił zastępujący Edersona Zack Steffen. Amerykanin postanowił zabawić się z Sadio Mané tak jak jego kolega z Diogo Jotą tydzień wcześniej. Problem w tym, że tym razem jego ekstrawagancja kosztowała drużynę utratę gola.

Ciężko wytłumaczyć to, co zrobił Zack Steffen. Drugi golkiper The Citizens spokojnie przyjął sobie podanie od jednego ze swoich kolegów, kompletnie nie przejmując się nadciagającym Sadio Mané. Tymczasem tego spokoju było aż zanadto. 27-latek na tyle długo zwlekał, że Senegalczyk zdążył zaatakować go skutecznym wślizgiem, jednocześnie z bliskiej odległości kierując piłkę do bramki. Amerykanina czeka w przerwie mocna bura od swojego szkoleniowca. Zresztą, jak pozostałych jego kolegów. Na przerwę gracze z Manchesteru schodzą z deficytem już trzech goli.