Mija dziewiąty sezon, odkąd młody zawodnik Bristol City stawiał swoje pierwsze kroki w dorosłym futbolu. Można sobie wyobrażać, że 25-letni dziś Jojo Wollacott nazbierał solidną liczbę występów, ale nic z tych rzeczy. To pierwszy sezon, w którym golkiper gra regularnie, ale to nie jedyny przełom w jego karierze. Jeszcze w tym roku o bramkarzu Swindon Town prawdopodobnie usłyszy cały świat piłki nożnej.

Wollacott urodził się w angielskim Bristol i od czternastego roku życia związany był z tamtejszym Bristol City. Już w wieku 17 lat wypożyczono go do zespołu Clevedon Town, występującego na siódmym poziomie rozgrywkowym. Wypożyczenia miały być zresztą częścią jego życia przez najbliższe lata. Do sezonu 2019/20 zaliczył ich w sumie aż osiem. Wchodziły w to głównie przenosiny to niższych lig angielskich, ale również przygoda w czwartej lidze norweskiej, gdzie zaliczył 13 występów.

Nigdy nie zadebiutował w pierwszym składzie The Robins, a przed startem tego sezonu jego norweski dorobek był największym pod względem występów w pojedynczym sezonie. W lutym 2021 roku miał nastąpić przełom. Swindon Town, drużyna walcząca o utrzymanie w League One, zmagała się z problemami kadrowymi. Skorzystali wtedy z tzw. emergency loan deal, co pozwoliło im wypożyczyć Wollacotta na dwa spotkania. Tygodniowe wypożyczenie wystarczyło, żeby trafić na listę życzeń klubu. Latem Swindon wykorzystało kończący się kontrakt golkipera i pozyskało go jako wolnego zawodnika.

Ośmiu zawodników i brak trenera

Przenosiny do Swindon nie były pozbawione ryzyka. John McGreal, który pozyskiwał Wollacotta, objął posadę 25 maja 2021, a opuścił stanowisko zaledwie miesiąc później. Klub był pogrążony problemami finansowymi i organizacyjnymi, a pierwsza drużyna składała się zaledwie z ośmiu zawodników. Na całe szczęście jeszcze latem udało się doprowadzić do zmiany właściciela. Drużynę wzmocnili piłkarze, którzy mieli pozwolić na walkę o powrót do League One.

Wśród nich Jojo, który wskoczył między słupki i nie oddaje tego miejsca do dzisiaj. W 34 spotkaniach tego sezonu dziesięciokrotnie zachował czyste konto, a jego ekipa wciąż utrzymuje szanse na grę w Play-Offach o promocję do wyższej klasy rozgrywkowej. The Robins (ten sam przydomek, co w przypadku Bristol City przyp. red.) zajmują obecnie dziewiątą lokatę. Do siódmego Tranmere tracą ledwie dwa punkty, mając przy tym jeszcze jeden mecz rozegrany mniej.

Sam Wollacott zdaje sobie sprawę, że jego ruch był ryzykowny, ale przede wszystkim potrzebował regularnej gry w piłkę. W rozmowie z Guardianem wspomina: „To było ogromne ryzyko, ale dziś uważam, że to najlepsza decyzja w mojej karierze. W wieku 25 lat musiałem zacząć grać, żeby ratować karierę. Mam nadzieję, że w końcówce sezonu będziemy w stanie naciskać czołówkę i wywalczyć sobie grę w barażach„.

Gra w barażach to jedno, ale jeszcze w tym roku czeka go prawdopodobnie jeszcze jedno wyróżnienie.

Jedziesz na Mundial człowieku!

Gdyby jeszcze pół roku temu ktoś powiedział, że zawodnik, który kompletnie nie zaistniał w dorosłym futbolu, ma szansę jechać na Mistrzostwa Świata, pewnie zostałby wyśmiany. A jednak piłka nożna pisze genialne scenariusze. Kilka miesięcy temu wszyscy ekscytowaliśmy się chilijską przygodą Bena Breretona Diaza. W przypadku Wollacotta nie było może Football Managera i krajowej kampanii, bowiem sam zawodnik od dawna był obserwowany przez reprezentację Ghany. Kwalifikował się do gry w niej przez pochodzenie swojej mamy.

Przedstawiciele Black Stars kontaktowali się z Jojo już wcześniej, ale do powołania nigdy nie doszło, ponieważ ten nie grał regularnie. Kiedy problem się rozwiązał, nadeszła wyczekiwana nominacja. Wollacott zadebiutował w październikowym meczu eliminacji do Mistrzostw Świata przeciwko Zimbabwe. Następnie pojechał z drużyną na Puchar Narodów Afryki, aż wreszcie odegrał ważną rolę w wywalczeniu awansu na Mundial w Katarze.

Reprezentacja Ghany weźmie udział w światowym czempionacie po ośmioletniej przerwie, bowiem nie udało im się zakwalifikować na turniej w 2018 roku. Wyjście z grupy będzie graniczyło z cudem, gdyż na przeciwko nich staną naprawdę mocne drużyny: Korea Południowa, Urugwaj i Portugalia. Przed Wollacottem piekielnie ciężkie zadanie – obrona strzałów topowych napastników z Heung-min Sonem czy Cristiano Ronaldo na czele.

Najlepsze okno wystawowe

Impreza na przełomie listopada i grudnia to nie tylko świetne doświadczenie. To też szansa na pokazanie się szerokiej publiczności i zapracowanie na transfer do lepszego klubu. Na nieszczęście Jojo, ten odbywa się w tym roku w trakcie sezonu klubowego, a on już latem będzie musiał związać swoją przyszłość z jakąś drużyną. Przechodząc do Swindon, podpisał zaledwie roczny kontrakt, więc technicznie latem stanie się wolnym zawodnikiem.

Na County Ground wszyscy chcą rzecz jasna zatrzymać bramkarza, ale to on będzie miał decydujący głos na temat swojej przyszłości. Na ten moment ucina wszelkie spekulacje i stara się nie myśleć o przyszłości. Podkreśla tym samym, że skupia się wyłącznie na dobrym zakończeniu bieżących rozgrywek. Lato będzie z pewnością pełne wątpliwości. Z jednej strony prawdopodobnie już teraz mógłby zrobić skok do ekipy z wyższej ligi.

Jednak z drugiej strony ryzykuje sporo, bo ewentualny brak regularnych występów w nowym klubie, może spowodować osłabienie pozycji w narodowej reprezentacji i utratę miejsca w składzie czy ogólnie brak kolejnych powołań. Mam nadzieję, że wybierze mądrze i w grudniu zobaczymy zawodnika z League Two na wielkiej, międzynarodowej scenie.