Każdy miliarder niczym komiksowy superbohater ma swoje origin story. Niektórzy sprzedawali własnej roboty lemoniadę, inni gazety z porno. Na to, jak wypchać portfele i konta bankowe, każdy miał inny pomysł.
Nie zawsze to trenerzy stoją za długotrwałymi tryumfami drużyny. Co prawda, nawet teraz możemy wskazać takich, którzy od kilku lat święcą triumfy w tych samych barwach. Natomiast mowa tu o jeszcze dłuższej perspektywie. Historia pokazała, że przygoda menedżera może skończyć się nagle i trwać mniej niż kwadrans. Nie chodzi tutaj również o zawodników, utożsamianych z jednym herbem jak choćby Steven Gerrard. Lata, czy nawet dekady spędzone na najwyższym poziomie, zależą od najwyżej postawionych jednostek w klubie. Przywiązanie do barw jest mile widziane, jednak głębokie kieszenie mają jeszcze istotniejsze znaczenie.
Miłośnik sportu i ogromny posag
W 2007 roku Stanley Kroenke kupił część udziałów w Arsenalu. Z biegiem lat tylko powiększał pakiet akcji m.in. dzięki swojej grupie Kroenke Sports & Entertainment. W ten sposób stał się głównym udziałowcem Kanonierów. Rodzina Kroenke nie jest zbytnio popularna wśród fanów, a większego rozgłosu zaznała jedynie podczas protestów związanych z udziałem stołecznego klubu w Superlidze.
Historia gromadzenia pieniędzy przez Stanley’a Kroenke zaczyna się 1974 roku. To właśnie wtedy, niczym Adam Małysz w Predazzo, wskoczył w środowisko bogaczy. I o ile złośliwi mogą powiedzieć, że wskoczył do łóżka Ann Walton, to cała reszta powie, że po prostu wzięli ślub. Kilkanaście lat później Ann stała się spadkobierczynią dynastii Walmartów i odziedziczyła udziały ojca warte wówczas ponad 12 miliardów funtów. Wracając do Pana Kroenke. Inwestował on również w nieruchomości w Stanach Zjednoczonych, budował centra handlowe i domy wielorodzinne, a także założył THF Realty (zarządca nieruchomości). Ma też ogromne rancza w Stanach, co sprawia, że jest jednym z największych właścicieli ziemskich w kraju.
Oprócz zespołu z Premier League jest właścicielem wielu amerykańskich drużyn sportowych, w tym LA Rams (NFL), Denver Nuggets (NBA) i Colorado Rapids (MLS). Jeżeli chodzi o Arsenal, to jest on odpowiedzialny za m.in. zwolnienie Jerry’ego Quy’ego, człowieka występującego w stroju ukochanej maskotki klubu – Gunnersaurusa. Pomimo niedawnego zainteresowania kupnem ekipy z Emirates ze strony założyciela Spotify Daniela Eka, wszystko wskazuje na to, że rodzina Kroenke w najbliższym czasie nie opuści północnego Londynu.
Zawodowy hazardzista
Tony Bloom went in a Europe… nie dzisiaj. Chociaż sprowadzenie Jakuba Modera na Amex nie jest jego jedynym sukcesem, to właśnie z tej przyśpiewki znany jest przynajmniej polskim kibicom obecny właściciel Brighton. A skąd się wzięły pieniądze na pomocnika Kolejorza, czy na budowę American Express Community Stadium? Odpowiedź brzmi – z hazardu.
52-latek zaczynał jako zawodowy hazardzista, działając na rynkach azjatyckich oraz rozwijając szczególne rodzaje tej branży. Założył firmę zajmującą się grami o wysokim ryzyku oraz znacząco zainwestował w nieruchomości. Jednak ruchem, który przesunął go w hierarchii z bogatych do super-bogatych, było założenie w 2006 roku Starlizard, który obecnie zatrudnia około 160 pracowników. Firma zapewnia specjalistyczne porady w zakresie zakładów sportowych online. Pozyskuje najnowsze dane, płaci młodym analitykom za przesiewanie danych i meczów, aby zyskać przewagę nad innymi bukmacherami. Bloom jest również większościowym udziałowcem Royal Union Saint-Gilloise, gdzie na wypożyczeniu znajduje się inny Polak – Kacper Kozłowski.
Happy 52nd birthday to Tony Bloom! We've come a long way 💙🤍
— TheGulls (@TheGulls_com) March 20, 2022
Ciekawym wątkiem pobocznym jest relacja Blooma z właścicielem Brentford Matthew Benhamem. Przełożony Thomasa Franka pracował niegdyś dla Blooma, zanim otworzył własną firmę, zarabiającą dokładnie w ten sam sposób co Starlizard. Teraz rywalizują nie tylko w tej samej branży, ale i w ligowej tabeli.
Imperium ponad Premier League
Rok 1958 był przełomowy dla światowej gospodarki. W Abu Zabi po raz pierwszy zaczęto wydobywać ropę naftową, co w połączeniu z późniejszym odzyskaniem niepodległości przez Zjednoczone Emiraty Arabskie sprawiło, że największy emirat stał się żyłą złota… a właściwie to ropy. W Abu Zabi panuje monarchia absolutna, więc członkowie rodziny królewskiej są bardzo, BARDZO bogaci. Jak się domyślacie, ta kartka z historii nie jest przedstawiana bezcelowo, więc do rzeczy. W skład rodziny panującej w kraju wchodzi Mansour bin Zayed Al Nahyan. Aktualnie pełni on funkcję wicepremiera ZEA, a przez pewien czas piastował stanowisko właściciela jednego z angielskich klubów.
W 2008 roku rodzina królewska zdecydowała się odejść od swoich zwykłych inwestycji i kupić klub piłkarski. Padło na Manchester City. Przejęcie The Cityzens przez Abu Dhabi United Group jest jedną z największych inwestycji zewnętrznego kapitału w historii europejskiej piłki. Finansowali ogromne transfery, które doprowadziły do pierwszego tytułu Premier League w 2012 roku i czterech kolejnych w następnych latach. Grupa stała się coraz bardziej ambitna, tworząc City Football Group. Dziś spółka posiada udziały w klubach na całym świecie i tworzy rozrastające się imperium nie tylko piłkarskie, ale przede wszystkim biznesowe.
Manchester City owner Sheikh Mansour has been criticised by the UK government for recently meeting with Syrian president Bashar al-Assad.
More ⬇️
— BBC Sport (@BBCSport) March 21, 2022
???
Gao Jisheng jest najbardziej tajemniczym właścicielem ze wszystkich obecnie panujących. W 2017 roku przybył do Anglii i z miejsca nabył 80% akcji Southampton za 200 milionów funtów. Gdy transakcja została sfinalizowana, The Guardian poinformował, że zakulisowe rozmowy przed kupnem trwały ponad 12 miesięcy, a inwestycja została ostatecznie dokonana przez Gao i jego córkę Nelly.
O samym biznesmenie z Chin jest mało informacji, a tych o początkach gromadzenia kapitału praktycznie nie ma. Wiadomo, że Gao prowadzi rodzinny biznes, który zajmuje się nieruchomościami. Właściciel Świętych ma siatkę mieszkań na terenie całych Chin, którymi zarządza za pośrednictwem spółki Lander Sports Development. Wiadomo, że nie mówi po angielsku i na co dzień mieszka w Pekinie. I to tyle. Po tym, jak sprzedał 29,9 procent udziałów Lander Sports Development państwowej Komisji Nadzoru i Administracji Zasobów Chengdu, Premier League rozpoczęła dochodzenie, czy państwo chińskie jest rzeczywiście zaangażowane w klub. Dochodzenie wykazało, że Southampton był finansowany z prywatnego majątku Gao.
Wraz ze sprzedażą akcji Jisheng stracił kontrolę nad firmą. Klub z St Mary’s funkcjonuje tak, że może być samowystarczalny. Rickie Lambert, Adam Lallana, Sadio Mané, Virgil van Dijk, Luke Shaw, czy Calum Chambers to tylko niektóre nazwiska, które opuściły klub z hrabstwa Hampshire w ciągu ostatniej dekady. Mimo wszystko drużyna Premier League napędzana głównie z transferów to niecodzienność w takiej lidze.
Jak zrobić coś wielkiego z czegoś małego?
Temu dżentelmenowi taka sztuka udała się dwukrotnie. Vichai Srivaddhanaprabha zarobił majątek dzięki założeniu wolnocłowego giganta King Power. Zanim jednak objął panowanie nad Leicester, Vichai w 1989 roku założył mały sklep wolnocłowy w Bangkoku. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Biznesmen z czasem rozszerzył działalność na inne lotniska i rozwinął gigantyczne centrum handlowe w stolicy Tajlandii. Po czasie zapewnił sobie niemalże całkowity monopol na stołecznych portach lotniczych. Jako ciekawostkę można dodać, że firma otrzymała koncesję na Suvarnabhumi Airport w Bangkoku, którą nadał jej były właściciel Manchesteru City, Thaksin Shinawatra.
W 2009 roku King Power otrzymało Królewską legitymację. Tytuł obejmuje firmy i przedsiębiorstwa, które wykazały wyjątkowe usługi i zaangażowanie w rozwój gospodarczy i społeczny Tajlandii. Umożliwia też spółce reklamowanie się wyróżnieniem z pokazywaniem królewskiego Garudy (hinduskie bóstwo), nadając w ten sposób dodatkowy prestiż.
Po tragicznej śmierci Vichai’ego w 2018 roku władzę nad Leicester objął jego syn Aiyawatt. Tajska rodzina ma silną pozycję w klubie. To za ich panowania Lisy sięgnęły po mistrzostwo Anglii i z małego klubu, stali się europejską drużyną odnoszącą wielkie sukcesy.
Youri Tielemans dedicated his FA Cup winning goal to former Leicester Chairman Vichai Srivaddhanaprabha who died in 2018 💙 pic.twitter.com/1SPGpLXnoV
— ESPN FC (@ESPNFC) May 15, 2021
The Cosby Show, soja i Lebron James
Co łączy te trzy rzeczy? Odpowiedź brzmi Liverpool, ale od początku. Bostońska spółka Fenway Sports Group kupiła klub z Merseyside za 300 milionów funtów w 2010 roku. Inwestycja jest obecnie warta prawie dziesięć razy więcej. Założycielami FSG są John Henry i Tom Werner. Ten drugi zarabiał pieniądze jako dyrektor telewizyjny, produkując takie programy jak 3rd Rock From The Sun, That 70s Show i chyba najbardziej znane The Cosby Show. Przez całe życie był fanem baseballu, dlatego w 1990 roku wszedł w skład grupy, która kupiła San Diego Padres.
John Henry z kolei dorastał w rodzinie wiejskiej. Zainteresował się surowcami rolnymi, takimi jak soja i przekuł je w ogromny biznes. W 1981 roku po opracowaniu “mechanicznego systemu handlu”, który podążał za pewnymi wzorcami i trendami cenowymi, aby kupować i sprzedawać surowce i inne inwestycje, założył J. W. Henry & Co. Firma przestała zarządzać funduszami w 2012 roku, długo po tym, jak Henry został miliarderem.
Dwie zagadki rozszyfrowane, pozostaje pytanie, co z zawodnikiem Los Angeles Lakers? Lebron jest jednym z mniejszych partnerów FSG. Jedenaście lat temu koszykarz nabył 2% akcji Liverpoolu, natomiast w zeszłym roku jego udziały zwiększyły się w momencie, w którym FSG przyjęło na pokład inwestora w postaci RedBird Capital Partners z kwotą 750 mln dolarów.
LeBron James has increased his ownership in Liverpool, becoming Fenway Sports Group’s first Black partner alongside Maverick Carter: https://t.co/jW3mPPGBWy pic.twitter.com/wwWnfuIeQ1
— ESPN FC (@ESPNFC) March 17, 2021
Canaries Kitchen
Bez rzucania nożami i tłuczenia talerzami może się nie obejść w przypadku ekipy z Carrow Road. Norwich w fatalnej sytuacji przygotowuje się do kolejnego spadku z Premier League. Mimo statusu klubu „jojo” sytuacja klubu jest zaskakująco stabilna. To wszystko za sprawą zrównoważonego modelu biznesowego. Wielka katastrofa finansowa beniaminkowi nie grozi, lecz z drugiej strony, aby utrzymać się na powierzchni, muszą sprzedawać wyróżniających się graczy. Najlepszym przykładem jest letni transfer Emiliano Buendíi.
Czasami to nie wystarcza i trzeba szukać innego źródła dochodów. Oczywistym ruchem jest znalezienie sponsora. Na żółtych koszulkach przez jakiś czas widniało logo bukmachera BK8, ale współpracę rozwiązano, gdy za sprawą The Athletic wyszło na jaw, że firma angażuje się w sponsoring hardcore pornografii w Azji.
Głównym udziałowcem czerwonej latarni ligi pozostaje Delia Smith. Dokładniej mówiąc, dzieli ten tytuł z mężem. Skupmy się jednak na szefowej kuchni. Dobrze widzicie na poniższym wideo. Osoba, która ma najwięcej do powiedzenia w Norwich, jest kucharzem i prezenterką telewizyjną, znaną z prowadzenia programów kulinarnych. Określana mianem jednej z najbardziej znanych szefów kuchni w brytyjskiej kulturze popularnej, wydała szereg bestsellerowych książek kucharskich. Od początku 2000 roku jest większościowym udziałowcem wraz z wcześniej wspomnianym mężem Michaelem Wynn-Jonesem. Wartość netto udziałów pary jest niska jak na standardy Premier League. Szacuje się, że wynosi jedynie około 20 milionów funtów.
Pisma z roznegliżowanymi paniami
Zdecydowanie najbardziej abstrakcyjna historia ze wszystkich dzisiaj przedstawionych. West Ham to druga piłkarska spółka typu joint-venture Davida Golda i Davida Sullivana. W latach 1993-2009 byli właścicielami Birmingham City, ostatecznie sprzedając je biznesmenowi z Hongkongu, Carsonowi Yeungowi. Duet wybrał na dyrektora zarządzającego, wówczas zaledwie 23-letnią Karren Brady. Podążyła za dwoma Davidami i do Premier League, gdzie aktualnie pełni rolę wiceprezesa Młotów.
Tam, gdzie Gold i Sullivan zarabiali pieniądze, daleko jest od mistrzów hazardu czy rodziny królewskiej. Gold gromadzenie funduszy zaczynał od sprzedawania zdjęć i czasopism pornograficznych, a w połowie lat siedemdziesiątych (według Sunday Times) kontrolował połowę brytyjskiego rynku pism dla dorosłych. W międzyczasie wraz z bratem prowadzili sieć sklepów dla dorosłych Ann Summers. Rodzeństwo zostało partnerami i założyli tabloid Sunday Sport, znany z sesji topless, czy z takich nagłówków jak „Adolf Hitler był kobietą” (zresztą podobnie jak Kopernik).
Sullivan poszedł bardziej tradycyjną drogą i większość swojej fortuny zarobił, kupując i sprzedając nieruchomości. Nie jest jednak taki święty i od wczesnych lat współpracował ze swoim imiennikiem przy branży porno. Pod koniec lat 70. wyprodukował kilka niskobudżetowych filmów erotycznych. W 1982 roku został uznany za winnego utrzymywania się z „niemoralnych dochodów prostytutek”. Z powodzeniem odwołał się od wyroku i został zwolniony po 71 dniach aresztu. Sullivan otwarcie mówi, że nie wstydzi się źródła swojej wczesnej fortuny.
Uszczęśliwiłem wielu ludzi. Gdybym był producentem broni lub papierosów, a moje produkty zabiły miliony moich klientów, miałbym wątpliwości co do tego wszystkiego.
Jason Cundy: "West Ham have become a cheap and tacky club and David Gold and David Sullivan are to blame." pic.twitter.com/tiqvt3Tnsg
— Central (@WestHam_Central) June 24, 2020
A reszta?
To tylko najciekawsze sposoby zbicia fortuny przez właścicieli klubów Premier League. Pozostali stali się bogaci w bardziej tradycyjny sposób. Na przykład Nassef Sawiris (Aston Villa) ma firmy budowlane, Guo Guangchang (Wolves) inwestuje w ubezpieczenia, a Mike Garlick (Burnley) zajmował się konsultingiem. Z kolei o nowych właścicielach Newcastle, czy starych problemach na Old Trafford możecie przeczytać osobne teksty na naszej stronie.
Przedstawione historie pokazują, że pierwszego miliona wbrew przysłowiu wcale nie trzeba ukraść, ale można zarobić. W ten bardziej lub mniej codzienny sposób.