West Ham United dokonał w czwartkowy wieczór rzeczy wielkiej. Młoty wyeliminowały z Ligi Europy hiszpańską Sevillę, specjalistę od tych rozgrywek. Andaluzyjczycy pierwszy raz w swojej historii przegrali z angielską drużyną i w tym roku nie zagrają w finale rozgrywanym na ich stadionie.

Ta noc na zawsze zapisze się w historii West Hamu. Na London Stadium zasiadło 60 tysięcy ludzi i od pierwszego gwizdka byliśmy świadkami niesamowitej atmosfery. Młoty zaszły do ćwierćfinału europejskich rozgrywek po raz pierwszy od 1981 roku. Wtedy ekipa z Londynu znalazła się w najlepszej ósemce Pucharu Zdobywców Pucharów.

Podopieczni Davida Moyesa musieli odrobić jednobramkową stratę z meczu na wyjeździe. Gola w pierwszej połowie meczu zdobył Tomáš Souček. Wszystko rozstrzygnęło się w dogrywce, gdy piłkę do siatki skierował Andrij Jarmołenko. West Ham wygrał 2:0 i zameldował się w gronie ośmiu najlepszych ekip Ligi Europy.

Jestem taki szczęśliwy, że możemy napisać historię tego klubu. Wierzę, że stać nas na jeszcze więcej, niż to, co dzisiaj pokazaliśmy. Skoro pokonaliśmy Sevillę, to możemy wygrać z każdym – powiedział w pomeczowym wywiadzie Souček.

Radości nie krył żaden z piłkarzy Młotów. Michail Antonio przyznał, że to był najgłośniejszy mecz na Stadionie Olimpijskim w Londynie. Jamajczyk trafił do West Hamu w 2015, więc zdążył jeszcze rozegrać sezon na starym Boleyn Ground.

Byłem tu przez 7 lat i jedyny raz, gdy atmosfera była zbliżona do tej dzisiejszej, to pożegnalny mecz na Boleyn Ground. Powiedziałem to już na starcie, atmosfera była dzisiaj absolutnie szalona – przyznał napastnik przed kamerami BT Sport.

Nikogo się nie boimy. Chcemy wygrać te rozgrywki i teraz jesteśmy w ćwierćfinale, więc dlaczego mielibyśmy tego nie zrobić?