W starciu West Hamu z Aston Villą widzieliśmy jeden z najbardziej wzruszających obrazków sezonu. Reprezentant pogrążonej w wojnie Ukrainy, Andrij Jarmołenko, trafił do siatki, poruszając cały piłkarski świat. Zawodnik podzielił się po meczu swoimi odczuciami.

Ukrainiec wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie 1:0, wylewając fundamenty pod wygraną z The Villans. Trafienie było jednak dla niego ważne z innego powodu – miało wymiar szalenie symboliczny.

To było dla mnie strasznie emocjonalne. Bardzo trudno mi teraz myśleć o futbolu, bo codziennie rosyjska armia morduje Ukraińców. (…) Chcę podziękować moim kolegom z zespołu, którzy cały czas, codziennie mnie wspierają, kibicom West Hamu, bo również stoją za mną murem, obywatelom Ukrainy i wszystkim Brytyjczykom, bo czujemy wasze wsparcie. Dziękujemy, naprawdę – cytuje jego słowa Guardian.

32-latek pojawił się na murawie pierwszy raz od rosyjskiej inwazji na jego ojczyznę. Odwdzięczył się kibicom za wsparcie w najlepszy możliwy sposób – pomagając ich zespołowi na murawie. Nie to jednak w jego opinii stanowiło najważniejszą sprawę.

Czułem wsparcie kibiców i chciałem dać z siebie wszystko, bo wiedziałem, jak istotny był dzisiejszy mecz. Nie jestem gotów w stu procentach, bo w ciągu ostatnich dwóch tygodni trenowałem może trzy lub cztery razy – wyjawił Jarmołenko. – Po 26 lutym musiałem odpoczywać cztery dni, bo nie byłem w stanie trenować. Myślałem o mojej rodzinie i rodakach. Chciałem więc dać z siebie wszystko na boisku.

Moyes: Jarmołenko dostał tyle czasu, ile potrzebował

O ostatnim burzliwym czasie dla swojego podopiecznego mówił również David Moyes. Poinformował, że bliscy reprezentanta naszych wschodnich sąsiadów są już bezpieczni. Zdaje też sobie sprawę z tego, jak istotny może okazać się niedzielny gol dla skrzydłowego.

Daliśmy mu tyle czasu, ile potrzebował. Jego rodzina jest już bezpieczna, tak mi mówił – opowiadał przed kamerą BBC Sport. – Chciał upewnić się, że wszyscy są bezpieczni, miał dużo na głowie. Czasami piłka nożna to forma ucieczki i mam nadzieję, że właśnie wyjście na boisko i strzelenie gola było taką ucieczką. Należy jednak pamiętać, że w życiu są rzeczy ważniejsze, niż futbol.

Szkot wyjawił również, że Jarmołenko mógł liczyć na pomoc Łukasza Fabiańskiego.

(…) Jest wdzięczny i docenia wsparcie. Rozmawiałem z nim wczoraj, ma rodzinę na Ukrainie i tutaj. Łukasz Fabiański okazał się bardzo pomocny, jeżeli chodzi o dotarcie do Polski. Widzieliśmy więc prawdziwy team spirit, za kulisami działaliśmy jak wspólnota – cytował trenera Guardian.

Ukraina wciąż broni się przed rosyjską agresją, lecz na angielskich stadionach regularnie oglądamy wyrazy wsparcia dla naszych sąsiadów.